dzisiaj zabrałam Gawroszkę, Majkę oraz Shelby na rtg
Majka została wysterylizowana, a ponieważ rtg pokazało przerost korzeni, miała też korektę zębów + jeden trzonowiec został usunięty
czekam też na relację dot. Shelby i Gawroszki - Konrad dzięki
kontrolę u doc miał też Perczyk - został wykastrowany - Anka
powoli szukamy transportu dla Majki do Wrocławia do DS, jak również dla Tamtamili do DT z opcją DS
dla odmiany
w środę przyjeżdża do nas kolejny potrzebujący król z Poznania
poza tym zaczyna się strasznie ciężki czas w adopcjach, czyli wakacyjny zastój
, ale musimy to przetrwać
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
ostatnio magda=) pytała o to, czy Masza może przebywać z innym królikiem i już chyba ochłonęłam na tyle, żeby coś na ten temat powiedzieć.
tak jak wspominałam Masza wróciła do mnie do DT, tak naprawdę, dlatego, aby Łatek mógł zamieszkać w DT. po śmierci Wifi długo zastanawiałam się czy jej powrót do mnie to dobry pomysł - przede wszystkim ze względu na mojego Ruska. ostatecznie uznałam, że tak będzie najlepiej i dla i dla Łatka...- żadnego innego DT dla Maszy nie ma i nie wiem czy się pojawi...
Masza była u mnie chyba od września, nigdy nie miała kontaktu z moimi królami, ale niestety kilka dni temu doszło do jej nieszczęśliwego - pierwszego, przypadkowego spotkania z Ruskiem - wszedł do pokoju, w którym była, co prawda rozdzieliłam je od razu, ale to było niewystarczające "od razu" - Masza wgryzła się w niego - efekt: przetoka pod brodą na 2-3 centymetry
oczywiście wizyta u doc i silne antybiotyki, żeby nie wdało się zakażenie...i tak codziennie jesteśmy u doc, bo jest źle. nie ma ropy, ale nie wiem czy to dobrze, czy źle. najpierw Rusek miał podwyższoną temp., a ostatnie dwa dni wysoką gorączkę - obrzęk nie schodził i o ile wcześnie rano w sb. u doc było w miarę ok i mieliśmy czekać na to, że po prostu utworzy się ropień, który usuniemy, to już wieczorem zgrubienie rozrosło się tak, że zaczął mieć problemy z przełykaniem.
wczoraj ropy nadal nie było, ale zgrubienie pod brodą rosło, bardzo powiększyło się dodatkowo szyjne węzły chłonne i gorączka nie malała...więc znowu walka oto, żeby zakażenie go nie zabiło, a zgrubienie nie udusiło...
dopiero dzisiaj jest trochę lepiej, a nad Ruskiem wisi widmo operacji usuwanie tkanek - jego organizm strasznie walczy z zakażeniem, a Rusek i tak z pewnością jest bardziej odporny niż przeciętny król - jest szczepiony v. pasterelozie, miał autoszczepionkę v. gronkowcowi i kontakt z moim Kubusiem i Wifi, ale co z tego, skoro Masza ugryzła go tak, jakby chciała go zabić...
- nie wiem czy mogła to zrobić z większą zawziętością...
naprawdę nie znam drugiej takiej historii spotkania dwóch królików...
pomijam koszmar ostatnich dni dla Ruska i naprawdę poważne zagrożenie dla jego życia...i koszmar dla mnie - moje gigantyczne poczucie winy, że powinnam temu zapobiec - akurat w jego przypadku cała moja adopcyjna psychiczna odporność znika
,
po prostu nie wiem co dalej z Maszą - dzisiaj kichała całą noc bez przerwy - u Maszy stosowaliśmy już wszystko - kiedy przywoziłam ją z W-wy do Torunia, miała taki oddech, że myślałam, że umrze w drodze - potem było lepiej, gorzej - zawsze wracało - nic tak naprawdę nie pomaga, bo ją trawi tak koszmarnie przewlekły stan zapalny...
co teraz?
jutro będę rozmawiać o tym z doc. pomysł jest tylko jeden - radykalny zabieg chirurgiczny w jamie nosowej.
inaczej prędzej czy później ropa zejdzie do płuc, ropnie mogą się rozsiewać po jej organizmie (o ile już tak nie jest, bo tego niestety nie da się wykluczyć).
poza tym uwielbia jeść i bardzo potrzebuje domu...chociaż tymczasowego...
jest mi strasznie żal Maszy, nie wiem co ona przeżyła, dlaczego nadal rzuca się na człowieka, kiedy dostaje jedzenie, dlaczego tak reaguje i jest tak niespokojna, chociaż i tak jest już o wiele lepiej niż było...
kiedy staje na łapkach przy drzwiczkach od klatki, to serce aż ściska, ale naprawdę nie wiem co dalej - strach przed tym, że u Ruska trzeba będzie zrobić tracheotomię, gdyby zgrubienie uniemożliwiło mu oddech, brzmi przerażająco....
podsumowując, Masza nie nadaje się na partnerkę dla innego królika z różnych względów, a ja bardzo chciałabym, żeby jej los naprawdę na dobre się odmienił i mimo wszystko bardzo żałuję, że nie może u mnie zostać na zawsze...ale nie może, ze względu na Ruska nie może.