Gdy wstaliśmy ok 9 rano w niedzielę zauważyliśmy że nasz króliczek dziwnie się trzęsie ( nie było to głośne oddychanie - takie jak się zmęczy, ale pierwszy raz coś takiego słyszeliśmy) na początku stwierdziliśmy że się nam tylko coś zdaje i że on sobie poprostu leży. Po nie całej godz poszłam mu posprzątać ale nie było czego sprzątać, wzięłam go na ręce, gdy go podniosłam był jakiś dziwny ( trząsł się nadal, nie kopał mnie, był taki hmm wiotki, lejący - może bez przesady ale innego słowa nie potrafię dobrać, był taki że mogłam robić z nim co chcę, nie było czuć w nim siły. Gdy leżał miał uniesiony tył ( tak dziwnie wygięty), zaczęłam czytać o zatorze na forach szukać informacji na ten temat gdyż widziałam że nie ma bobków i nie chce jeść. Coraz bardziej się bałam o niego, zaczęłam go masować, dawać rumianek ze strzykawki, gdy go chciałam pogonić to zrobił kilka kiców i się kładł. Później wszedł do kuwety i wyglądał jakby w niej zasypiał. W końcu pojechaliśmy do weterynarza ok 12 bo miał takie małe oczka, gdy go trzymałam był taki bezwładny, mogłam dotykać jego tylnych łapek, naciągać je. Weterynarz dała krople ( nie pamiętam nazwy ale na bazie oleju) popatrzyła na oczy, posłuchała brzuch, zważyła, popatrzyła na odbyt i stwierdziła że nic mu nie ma, faktycznie ożywił się u niej trochę ale to ze strachu, mówiłam jej o tym że w domu był słaby powiedziała że da krople i że jak coś żeby dzwonić. Po 2 godz dzwonie do niej i mówię że dalej to samo, a ona coś w stylu że nic po nim nie widzi i na jakiej podstawie uważam że to zator, mówie aby przeczytała forum że jej poślę linka
http://www.uszata.com/eksplorer/zdrowie/GIstasis.html, stwierdziła że jestem śmieszna i że jak królik ma zdechnąć to zdechnie. Oczywiście wyprowadziłą mnie z równowagi. Następnie zadzwoniłam do Bielska ( Pani powiedziała mi że mogę przyjechać, zapytałam już konkretnie czy ma kroplówkę i czy jest sens jechać, powiedziała że się nie podejmą i doradziła żeby dać gerberka i sok z ananasa, pytam jaki sok a ona mówi że z kartonu ( a ja czytałam żeby nie dawać nic słodkiego bo to namnaża bakterie) więc podziękowałam, zadzwoniłam do następnego, powiedziała że mogłaby podłączyć ale że jej nie ma ( i takim dziwnym głosem to mówiła jakby kłamała) w końcu zadzwoniłam do Azylu z Torunia na pierwszy nr. odebrała bardzo miła Pani i powiedziała dokładnie to co wyczytałam na stronie, mówiła żeby nic nie dawać, jedynie espunian 3ml i powiedziała że sie doradzi koleżanki co do weta. Podała mi nr, zadzwoniłam i także bardzo miła Pani poradziłą mi klinikę ARKA w Krakowie ( 70km od Kęt) . Przyjechaliśmy chyba ok 19. Bobiś został tam na noc, dostał kroplówkę, przeciwbólowe leki i opiekę ( masaże, pokarm ze strzykawki-jakiś odpowiedni). Rano w poniedziałek przyszedł doktor Baran który zajmuje się króliczkami, spotkaliśmy się z nim ok 12 ale powiedział że Bobik nie robi jeszcze kupek i nie je, że musi zostać, powiedział także że teraz chodzi o to zeby zaczął jeść bo że wyciągnięcie operacyjne zbitej masy kałowej nic nie da, bo tylko to że będzie jadł sprawi ze ruszą sie jelita. ( Królik nie może nie jeść, bo się mnożą bakterie). Dzwonimy 3 razy dziennie, dziś doktor powiedział że coś tam skubie i że się pojawiły kupki ale że powinien zostać. A teraz dzwoniłam o 20 i inny weterynarz powiedział że włąśnie wcina sianko i że coś robi kupki. Teraz już rozumiem to o co chodzi z tym aby nie iść do zwykłego weterynarza. Polecam tą stronę uszate, dzięki niej sama nie testowałam na króliczku. Przeczytałam cały wątek i faktycznie warto korzystać z tych wszystkich rad i sama z nich będę korzystać ale tylko wtedy gdy królik jeszcze robi jakieś kupki i coś je ale gdy jest w takim stanie jak mój był to chyba nie miałoby sensu, bałam się że jak zamknie oczy to zaśnie na zawsze. Piszę to bo myślę że bez pomocy już bym go nie zobaczyła. Dziękuję Pani z Azylu Toruńskie króliki nie znam imienia ale dziękuję i koleżance za polecenie tej kliniki. Jeśli się wahacie czy jechać, to zamknijcie sobie oczy i wyobraźcie sobie że nie ma z Wami uszatego, to wtedy zobaczycie że pieniądze nie mają wtedy znaczenia. " Pozostajesz na zawsze odpowiedzialny za to, co oswoiłeś." Jeszcze nie wiem co z nim ale mam nadzieję że najgorsze mineło. I chyba jeden wniosek ( żegnaj granulacie, na początku pilnowałam aby jadł siano ale przekupił mnie, teraz sie już nie dam). Do tego doszły włosy. Chciałabym żeby już jutro wyszedł, ale najważniejsze aby było wszystko dobrze. Rozpisałam się ale może się komuś to przyda.