Temat sprzed miesiąca, ale pozwolę sobie zabrać głos, gdyż rozmawiałem niedawno na ten temat z moim wetem. Stwierdził, że dla królika niebezpieczne jest nie tyle zimno, co skoki temperatur. Tzn jeśli chcemy wyprowadzić króliczka na dwór zimą to najpierw należy wziąć go na kilka minut do chłodniejszego pomieszczenia, potem spędzić kilka chwil w przedsionku czy garażu i tak stopniowo aż wyjdziemy na zewnątrz. W ten sposób króliczy organizm nie dozna szoku jakim niewątpliwie byłoby wyjście z temperatury pokojowej (około 18-20 stopni) na temperaturę oscylującą w granicach zera. Ale moja prywatna opinia na ten temat jest negatywna - w sumie ryzyko jakiegoś choróbska spore, dla uszaka też średnia frajda więc po co ryzykować dla chwili ludzkiej przyjemności czy zrobienia sweet foci? Chyba lepiej zorganizować uszakowi jakąś przynoszącą mu frajdę zabawę wewnątrz.
PS: oczywiście zdaje sobie sprawę, że takie osoby jak Absolu czy Joac wiedzą co robią, znają swoje króliki i umieją odpowiednio rozegrać sytuację by obyło się bez przykrych konsekwencji. Moja negatywna opinia dotyczy nastolatek, które nie mają zbyt dużej wiedzy i doświadczenia i dla zabawy wychodzą z królikami na śnieg by błysnąć na fb, a potem nieszczęście gotowe....