To prawda, nie mam ani własnego króla ani żaden dodatkowy nie był u nas tymczasowo, więc nie powiem nic o zachowaniu Wawrzka w stosunku do innych królików.
Ale aktualności: godzinę temu wróciliśmy z Wawrzusiem z operacji zaszycia przepukliny. Operacja się udała, ale Wawrzuś jeszcze dochodzi do siebie po narkozie, przewala się, nie może wstać, jest strasznie biedny
ale mam nadzieję że jednak szybko dojdzie do siebie, bo już zjadł troszkę babki jak mu podstawiłam pod pyszczek. Strasznie delikatny ten nasz Wawrzuś, niby nic się nie działo, świetnie się czuł, jadł, hasał, a tu nagle przy głaskaniu znalazłam na brzuchu podejrzany "guzek", dosyć miękki i lekko ruchomy przy dotykaniu. Kilka dni temu miało to średnicę ok. 3 cm, dzisiaj było prawie niewyczuwalne. Nie wiem, jakim cudem dr Dziwak wykrył że to przepuklina, wyglądało to tak, że przychodzi kobieta i mówi: "ten królik miał guza przedwczoraj ale dzisiaj już właściwie nie ma". Doktor powiedział, że pewnie dostawał się tam do środka tłuszcz, wtedy stawało się to bardziej wyczuwalne. Gdyby to tak zostawić mogłoby dostać się jelito, więc najbezpieczniej było Wawrzusia zoperować. Po takich doświadczeniach mogę poradzić, że jeśli coś takiego znajdziecie u swojego królika, warto się wybrać do dobrego weta.
Widzę że Wawrzuś próbuje wstawać ale jeszcze się strasznie przewraca. Biedny, na szczęście bobki są.