Witam,
razem z narzeczoną od dłuższego czasu zastanawiamy się czy nie sprawić naszej króliczce towarzysza. Mała ma na imię Wena i ok. 10 miesięcy z czego z nami jest 8 miesięcy. Jest śliczna, radosna, ale mamy z nią kilka problemów. Mianowicie, sika i robi bobki absolutnie wszędzie, w szczególności na dywanie i podłodze. Na początku sikała i robiła bobki w kuwecie, ale też pod łóżkiem. Po jakimś miesiącu zmieniliśmy mieszkanie na większe, tak więc ma więcej miejsca do kicania. Jednakże od tamtego czasu nasze mieszkanie zamieniło się w jedną wielką kuwetę. Na początku gdy Wena była wypuszczana z klatki podczas kicania chowała się za wersalkę i tam załatawiała swoje potrzeby. Praktycznie cały wolny czas kiedy była poza klatką spędzała za wersalką. Potem wpadliśmy na taki pomysł, żeby tę wersalkę z tyłu obudować, żeby tam po prostu nie wchodziła i nie lała, bo zapach był nie do wytrzymania, a my tam przecież spaliśmy. Wtedy zaczęła chować się za fotelami i robić dokładnie tak samo. Ostatnio zauważyliśmy, że miejsce za fotelami "opuściła" i już tak bardzo się tam nie załatwia, ale wybrała sobie za to podłogę tuż przed meblami gdzie sika i robi bobki. Wtedy wpadliśmy na kolejny genialny pomysł, że skoro nie załatwia się na dywan to podsuniemy ten dywan pod meble, wtedy nóż widelec nie będzie tam sikać. Niestety wyszło tak, że teraz w tamtym miejscu mamy nie dość że po całej długości mebli obsikany dywan to także tonę (czasem dwie) bobków. I co najgorsze, gdy pozwalamy jej wskakiwać na wersalkę lub na kołdrę (uwielbiamy to i wtedy ona jest taka kochana i lubi się bawić) to wszystko jest dobre do czasu, gdy się na tę kołdrę nie zsika. Przeczytaliśmy gdzieś, że jak królik źle zrobi to można go potraktować lekko zraszaczem do roślin, ale nasza najwyraźniej myśli, że darmowy prysznic dostaje i tylko odwraca łepek, żeby ją z drugiej strony psiknąć. Poza tym próbowaliśmy wycierać to w chusteczkę i wrzucać do kuwety - kończyło się na tym, że Wena jak sikała tak sika to jeszcze potrafiła tę chusteczkę zjeść. Nie mieliśmy pomysłu jak rozwiązać ten problem z oddawaniem moczu i znaczeniem terenu. Postanowiliśmy ją wysterylizować i już od ponad miesiąca jest po zabiegu. Nie jest już taka agresywna, daje się częściej pogłaskać, ale jedynie w klatce, tak to nadal od nas ucieka. Przybiega jedynie wtedy kiedy wie, że dostanie smakołyk:) Czasem zdarza się jej przybiec na łóżko na które (póki co) od czasu sterylizacji nie nasikała i wtedy na moment można ją pogłaskać. Nawet gdy ją wypuszczamy początkowo biega po pokoju, a potem kładzie się pod oknem (uchylonym w październiku, ale najwyraźniej jej nie jest zimno..
), pod fotelami lub wraca do klatki. Patrząc na nią mamy wrażenie, że jest smutna i mało bryka. Próbowaliśmy się z nią bawić, ale ucieka, kupiliśmy zabawki, ale też jest mało zainteresowana nimi (kula smakula jedynie się sprawdza, ale na krótko, tunel dla królika tylko cały obgryzła). Chcemy, aby była szczęśliwa i dlatego zastanawiamy się nad drugim uszakiem - Wena miałaby przyjaciela, a my kolejnego członka rodziny;) Co prawda mieszkamy na 22m, ale czego nie robi się dla radości zwierzaka;) Obecnie mała mieszka w klatce 80cm x 40cm, ale praktycznie całe dnie spędza poza nią. Chcielibyśmy, aby króliki mieszkały razem - jesteśmy gotowi kupić jedną większą klatkę/zagrodę, ale z tego co czytaliśmy to na początku muszą te króliki żyć osobno, a na dwie klatki nas nie stać... Zastanawiamy się czy przygarnięcie drugiego królika sprawiłoby, że Wena będzie radośniejsza, ale bardzo boimy się tego, że się nie polubią i wtedy będzie problem. Ponadto zastanawiamy się, czy ten królik powinien być w tym samym wieku czy może to być maluszek 8 tygodniowy? Czytaliśmy, że powinien być to samiec, ale czy na pewno? Zastanawiamy się jeszcze czy lepiej kupić królika czy adoptować, bo Wena była kupiona w warszawskim Kakadu.
Dziękujemy za wszystkie odpowiedzi.
Pozdrawiamy,
Ania i Kuba