Wenkę wzięliśmy małą ze sklepu i teraz też byśmy chcieli malutkiego króliczka. Takiego który będzie rósł z nami i był z nami od najmłodszych lat. Takiego, którego jak Wenę będziemy od początku uczyć wszystkiego. Myśleliśmy, że królikowi bez przejść będzie łatwiej się dogadać i z nami i z drugim królikiem.
Z małym królikiem jest też tak, jak z kupowaniem kota w worku - w zasadzie trudno coś o nim powiedzieć. A adoptując dorosłego wiadomo, jakie królik ma upodobania, czy namiętnie niszczy, czy leniwiec z niego. No i na serio adoptowany jest wdzięczniejszy od takiego kupowanego malucha.
A co do dobierania partnera, to jest na takiej samej zasadzie jak z ludźmi - raczej pary różnopłciowe i raczej w zbliżonym wieku (okresie życia - u ludzi też są okresy, gdy kilkanaście lat nie robi już różnicy, ale są czasy przełomowe, gdy stanowi to przepaść utrudniającą nawiązanie relacji partnerskiej, u króli jest tak samo - po okresie dojrzewania już w zasadzie nie ma znaczenia czy dzieli je rok czy miesiące, dopiero koło 5 toku życia, gdy uszak szybciej się męczy znów staje się to istotne). Więc dla Was najlepszy byłby wykastrowany samczyk w wieku od roku do kilku lat.
A na siusianie poza kuwetą, poza wprowadzeniem porządnej zewnętrznej kuwety - co już podobno macie - proponuję umyć podłogi środkiem usuwającym zapach moczu i wydzielin biologicznych: Biodor Animal lub Urine Off. Inne środki mogą nie usuwać dokładnie zapachu i królik wciąż będzie czuł potrzebę znaczyć dane miejsce.
No i przygotujcie się, że przy zaprzyjaźnianiu królików sajgon z bobkami i siuśkami tylko się nasili, bo oba będą zaznaczać, że to ich teren
Na serio uważam, że DT to dobra opcja - zawsze możecie wtedy oddać królika, jak się nie zaprzyjaźnią, a adoptowanego nie bardzo.