Juta,zmobilizowałaś mnie do napisania posta.Ostatnio mniej mnie tutaj,bo jakos doba mi się skurczyła
Ale u nas same dobre wieści.Lilluś zrobił się tak kochanym i miziatym króliczkiem,ze az trudno mi uwierzyć,że glaszcząc go już nie myślę,że za chwile poczęstuje mnie ząbkami( a może ktoś nam królika podmienił )
Przychodzi do mnie,leży ze mną na łóżku kiedy oglądam telewizję,można go głaskać,nawet dać całuska w czubek główki
No i co najważniejsze,to Lilli od rana tj. od godz.7 do godz.22-22.30 biega sobie wolno,mając do dyspozycji dwa pokoje.Bywa tak,że rano kica sobie,a później do wieczora siedzi w klatce,ale to z wlasnego wyboru,bo drzwiczki ma cały czas otwarte.Nie brudzi,zdarzylo się co prawda parę bobków i jeden mały sik na dywan,ale myśle,ze to w sume nic.Lilluś nie niszczy rzeczy,ma swoje zabawki z kartonu,pare kartek papieru nad którymi się pastwi,a inne rzeczy,to jak ja mówie sobie "memla",bo jeździ po czymś ząbkami,ale wcale nie dziurawi.Wczoraj składał ze mną pranie,nic nie zniszczył,specjalnie testowane na skrpetkch męża hehe.
Czego Pan Lilly nie lubi:brania na ręce i głasknia w okolicach pyszczka,za to można zaczynając od miejsca nad noskiem,przez uszka,przez cały grzbiet
No i odkryłam jedną podstawową prawdę-Pan Lilly to straszny łasuch i przekupnik,za ziarenkiem granulatu pójdzie wszędzie i pozwoli sobie zrobić (prawie) wszystko
Rano karmi go Amelia,więc jak tylko wyjdzie z klatki,to biegnie do niej i wdrapuje jej się na nogi,a ona bidulka ledwo ma szanse zrobić krok,zeby Lillka nie zdeptać,dobrze wie kto i o jakiej porze jedzeniem dzieli.No i jeszcze fakt,ze Lilly sam wyznacza kiedy chce być głaskany,zaś z drugiej strony zauważyłam,że ma dziwny sposób proszenia o głaski-podgryzanie,czasem to aż szarpie moj sweter,ale jak ja mówie,to takie "końskie zaloty".Jego futerko jest tak aksamitne,wprost stworzone do głaskania.
A tu parę dowodów na to,jak nam dobrze ;D przepraszam za jakość,ale ostatnio ze swiatlem kłopot,bo pochmurno
Przedstawiam dosc dobrze znany gatunek krolika: kołdernicus pospolitus ta dam!
tu ostatnie zdjęcie z walki z pościelą(walka była długa,ale za późno zlapalam za telefon)
by po dobrej zabawie zrobić tak
a tu słodkie nózie
tu przytulony do bioderka
a tu głaseczki na koniec
Ogólnie nie pojmuję,jak ktoś mógł chcieć się pozbyć tak kochanego zwierzaka.Fakt,że nie jest to króliś od razu lgnący do człowieka,trzeba dać mu troszkę czasu i cierpliwości.Na początku wydawał mi się króliczkiem śmiałym,później małym diabełkiem i naprawdę myślałam,że wielkiej przyjaźni z jego strony nie zaznamy,ale to chyba kwestia właściwego odczytania jego zachowań.Podczas pisania tego posta,siedziałam najpierw na podłodze w jednym pokoju,a Lilly na wyciągnięcie ręki ode mnie z położonymi uszkami co u niego oznacza-czekam na głaski.Po telefon i zdjęcia przeniosłam się do drugiego pokoju,a Lilluś po chwili za mną,kic na łóżko,odczekał chwilę,po czym zaczął gryźć moją kamizelkę,przestał jak zaczęłam głaskać,teraz siedzi na kocyku przed klatką już wygłaskany i zadowolony.Cudowny,cudowny z niego uszatek