Tak jak obiecałam:
RÓŻNICE MIĘDZY MINIATURKĄ A KRÓLICZKIEM HODOWLANYMJako młoda dziewczynka posiadałam dwie miniaturki, teraz z mężem mamy dwa hodowlańce, także mogę się wypowiedzieć w temacie jednych i drugich
Jeśli chodzi o różnice, których jest zdecydowanie mniej to np. ilość jedzenia, sianka, żwirku i wody, którą potrzebują hodowlane króliczki. Jest to pierwsza zauważalna różnica. Druga - wysokość, na jaką potrafią wskoczyć - zagroda 76cm to dla nich pikuś, nawet pólka na TV o wysokości 85cm też nie stanowi dla nich przeszkody - a co za tym idzie, zabezpieczenia kabli i wszystkiego, co może zostać pogryzione jest nieco trudniejsze. Ponadto, wszystkie akcesoria jak i sama klatka (jeśli ktoś trzyma w klatce, ja mam zagrodę) także muszą być zdecydowanie większe - np. taka kuweta :p Jak królik hodowlany wypnie pupkę do góry, żeby zrobić siusiu, to w zwykłej kuwecie obsika ścianę, podłogę itd. a nie kuwetę.. musi być bardzo wysoka, ja mam teraz 22cm wysokości i teraz jest w sam raz, nie zdarza się im już, żeby siuśki wylądowały za kuwetą
miseczka na wodę? Mam największą z Trixie na 400ml i wymieniam ją czasami nawet 4 razy dziennie!
Bardzo ważne jest w przypadku Królików hodowlanych poświęcone im miejsce - potrzebują zdecydowanie więcej powierzchni do brykania! Moje mają cały pokój, a czasami mam wrażenie, że ich roznosi i wtedy idziemy się wybiegać na ogród.. Wtedy jest pełne szaleństwo!
Wszystkie te różnice mogą powodować u niektórych zachwyt, a u innych zniechęcenie - bo jak to? Takie wymagania?
Ale to tylko tak wygląda.. a PLUSÓW jest więcej niż malutkich minusików
Jeśli chodzi o zdrowie - tutaj nie zauważyłam żadnych różnic, tak samo jak w przypadku miniaturek trzeba dbać o wszystkie sprawy związane ze szczepieniami, pazurkami, ząbkami itd. Jedyne co jest w pewnym stopniu ułatwieniem (tak powiedziała Pani weterynarz) to fakt, że mają zdecydowanie większe żyłki i łatwiej im pobrać krew. Poza tym, zdaje mi się, że są bardziej odporne niż miniaturki (ale może to tylko moje wrażenie?).
A dlaczego wybrałam hodowlańce? W zasadzie to zrządzenie losu, bo Tiggę znalazłam na ulicy i już ze mną została. Teraz wiem, że "wolę" większe Uszaki. Przede wszystkim ze względu na więcej ciałka do tulenia i wielkie uszyska do miziania!
A tak prawdę mówiąc, każdy Uszak jest inny
O czym już napisałam w moim poście powyżej