Dzwoniłam dziś do doktor Pasikowskiej i po długiej rozmowie doszłyśmy do wniosku, że przez parę dni damy podziałać immunostymulatorom. Dzwoniłam też do oleśnickiej wet, u której zaopatruję się w leki dla Myszki i z rozmów z nią widzę, że ma relatywnie niezłą wiedzę o królikach. Ona zasugerowała, że mała częstotliwość i intensywność kichania może wskazywać, że winowajcą jest siano. Faktycznie, niedawno kupiłam słynne siano od Pana Roberta. I z obserwacji mojej i domowników wynika, że najczęściej te serie zdarzają się, gdy Zając znajdzie się nagle w pobliżu paśnika (ale nie kicha cały czas, tylko jak podejdzie) Ponoć takie zbyt świeże albo niedosuszone i nieprzetrząśnięte siano może zawierać alergeny, mykotoksyny, itp. i może powodować problemy z ukł. oddechowym... Siano już usunęłam, Zając obrażony, zobaczymy co będzie. Na osłuch wybieramy się najprawdopodobniej we wtorek. Wetka będzie już miała Lydium, więc jeśli będzie trzeba to podziałamy.