Uuu, dokladnie
Ja kiedys zapomnialam spuscic wode po tym jak wrzucilam zwir do wuce
Zorientowalam sie po kilkunastu minutach. Masakra. Musialam lape wkladac do muszli
I to byl taki zwykly zwirek, ktory sie rozpada pod wplywem wody.
Ja bym zadnych zbrylajacych nie stosowala jednak. Poza tym wole juz nie eksperymentowac, bo jeszcze sie okaze, ze pyla lub cos w tym stylu.
A tak z innej beczki. Kiedys przez wiele, wiele lat moje kroliki mialy w kuwecie (mielismy tylko jedna taka kocia w pokoju, bez naroznej klatkowej) stare reczniki lub podkoszulki. Zwirku to ja nie znalam i uznalysmy z mama, ze to bedzie dobry sposob. Bobki sie wytrzepywalo, a zasikana szmate wrzucalam do pralki. Tez bylo z tym troche roboty, ale wtedy ten sposob wydawal nam sie najlepszy.