Kasiu jak mus to mus
- nie można było zostawić takiego słodkiego szynszylka
Asiu, wypatrzyła go Mirellka na tablicy, a Kasia spytała czy przygarnę i tym sposobem trafił do nas. Pan który go oddawał, był na tyle uprzejmy, że przywiózł mi go z Kłobucka do Częstochowy.
Maluch jest przesłodki - już wszyscy zakochani w nim
Łagodny, głaskający się, ale bardzo pobudzony. Posmakował wolności i siedzenie w klatce nie uśmiecha mu się teraz.
Moje króliki powariowały - Tupek goni Kubę, ale nie to jest najgorsze, bo gdy weszłam do pokoju Stefanów, Izolda zaatakowała mnie i gdyby nie spodnie... to dziura w nodze by była
Ona już coś czuła - jasnowidzka jedna
bo od dwóch dni podgryzała mi stopy. Stefan... nie wiem, czy mnie bronił, czy to też reakcja na NOWEGO w domu, bo od momentu ataku Izuni, bardzo ją goni. To akurat jej nie zaszkodzi, bo pannie trochę w biodrach przybyło i wszelki ruch wskazany
Wracając do malucha - dzisiaj tylko raz kichnął, więc to chyba tylko podrażnienie, zwłaszcza, że nosek też zaczerwieniony troszkę. Z ziół smakuje mu najbardziej pokrzywa, chociaż innymi tez nie gardzi. W nocy zjadł wszystko co dostał na kolację.
Przeważnie jest tak
ale udało się zrobić kilka fotek
A to zdjęcie z wczoraj gdy siedział zafascynowany przed pralką i co chwila usiłował wskoczyć do niej