Tak właśnie myślałam, że do jednego pojemnika
ale wolałam się upewnić . Dziękuję Asiu
Dziewczyny, on poza widocznymi zmianami - oczko, trochę nosek i ten nieszczęsny odbyt, który wygląda nieciekawie
nie zachowuje się jak chory króliczek. Wiem, że moje króliki pobudzają go, bo przecież czuje ich za drzwiami. Jest pełen werwy, śmiały i grzeczny
Może dopiero się rozkręca, ale nie męczy dwunożnych swoją pobudliwością za bardzo. Pewnie cały dramat to jego ciałko tylko przeżywa, a on jest naprawdę niekłopotliwym uszaczkiem. Gdy skończy się leczenie - mam nadzieję, że nic nowego ani gorszego się nie przyplącze, to będziemy myśleć o kastracji...
Mirellko miałaś nosa co do niego
że coś jest nie tak. Mnie osobiście wydawał się większym króliczkiem ze zdjęcia w ogłoszeniu, ale pewnie zmyliła mnie klatka, która jest nieco dłuższa od mojej kuwety i wyglądał w niej jakby był dość spory.
Ewa, on u mnie miałby dobrze, gdyby nie był 6 królikiem
a tak, to jest ograniczony przestrzenią i czasem jaki mu się poświęca
Oczywiście jak poprzednicy w dzień siedzi u mamy i ją adoruje. Postanowiłam na trochę w ciągu dnia zamykać go w klatce, żeby się nie rozbisurmanił za bardzo, bo nie wiadomo czy kiedyś będzie bezklatkowcem, a wtedy byłoby mu źle...