przepraszam, że wczoraj nic nie napisałam, ale ostatnie dni to w jeszcze większym zakresie niż zawsze, życie na bezdechu. ilość pracy przekraczająca jakiekolwiek normy, temperatura, która jest wrogiem takiego tempa. wczoraj miałam mały kryzys.
cała siódemka żyje...wczoraj wszystkie króliki miały podwyższoną temp., ale niższą niż we wtorek wieczorem - tylko królik nr
4 miały powyżej 40 st. dzisiaj z temp. było lepiej (5 i 6 miały idealną), ale niestety dzisiaj zmartwił mnie królik nr
5 - widzę, jak chce żyć, jak reaguje na koperek, natkę pietruszki, ale niestety póki co nadal ma poważne problemy z oddychaniem. poza tym bez większych zmian. kichają, jedzą, dostają całe serie leków. walczą.
w niedzielę podajemy kolejną dawkę interferonu (nie wykluczamy podania 3 dawki, ale 3 dopiero po 3 tyg.). jutro kolejną dawkę lydium. w sobotę kolejne dawki zylexisu - wszystkie króliki muszą dostać po 3 dawki - dzisiaj podałam drugą dawkę 1,2,3,4 a w sobotę trzecią dawkę otrzymają 5,6, i 7 (koszt jednej dawki to 50 zł
).
7 najchętniej je rodicare instant. z jej nosa wydostaje się ropna wydzielina, dlatego słychać ją najgłośniej. poza tym jest bardzo wystraszona i trzeba do niej bardzo ostrożnie podchodzić.
wszystkie króliki (może poza 3) bardzo ładnie współpracują przy podawaniu leków. wenflony są drożne (dostają leki dożylnie) - nie to co w przypadku mojego Ruska - jeden wenflon = jednorazowe podanie leków
codziennie otrzymują również metacam - przeciwbólowy/przeciwzapalny, aby dodatkowo obniżać temp. ciała.
z jednej strony kilka dni temu trudno było uwierzyć w to, że dzisiaj cała siódemka będzie z nami, z drugiej strach przed tym co będzie dalej, dzisiaj nie jest mniejszy niż w sobotę, a może wręcz przeciwnie - teraz, po kilku dniach ciągłej walki jest chyba jeszcze trudniej. mam obawy nawet co do tego, żeby mówić o tych minimalnych zmianach na plus, które być może już się pojawiają...
może to złudzenie, ale wydaje mi się, że
6 - króliczka, która wraz z 7 została "odłożona" na
zdechnięcie, wygląda lepiej...
w sobotę
dzisiaj
4 nie odchyla głowy do tyłu tak jak kilka dni temu. wydaje mi się, że nie ma też nowych objawów myxo - to, co najbardziej zmartwiło nas we wtorek i co odróżnia 4 od reszty, chociaż temp. ma zbyt wysoką.
dzisiaj
w niedzielę
1 i
2 - katar, ale moim zdaniem bez dodatkowych objawów (mają te zgrubienia, z którymi przyjechały).
mój największy ból głowy...
5...chociaż w zeszłą sobotę byliśmy przygotowani już na eutanazję...chyba mu nie wybaczę, jeśli się podda
dzisiaj
w sobotę
poza 7 i 3 wszystkie bardzo ładnie uczą się korzystać z kuwet, a 4,5,6 to anioły.
***
w najbliższych dniach postaram się w końcu nadrobić zaległości zdj. z Azylu
w Azylu spokojnie - ok, może nie do końca. wczoraj po 18
Saphira trafiła na sygnale do doc, ponieważ rozerwała sobie szwy wewnętrzne po sterylizacji. jest mistrzynią w zdejmowaniu kubraczka. na szczęście czuje się dobrze.
jedzą - bardzo dużo jedzą. uwielbiam ten moment, kiedy już po dyżurze leżą zadowolone w czystych klatkach i w ziołach
w Azylu panuje bardzo przyjemna temp., co z uwagi na króliki niezmiernie mnie cieszy.
Kurt rządzi,
Soti uwielbia biegać po Azylu i jak tylko otworzę klatkę, już jej nie ma etc.
jutro albo w pon. odbiorę autoszczepionki dla
Devi,
Fragoli i
Fusi - z Devi i Fusi (porównując to jak było) jestem bardzo dumna.
wszystko się kręci. nie jest łatwo, ale nie poddajemy się