Powoli tracę nadzieję na zaprzyjaźnienie moich chłopców. Muffin jest już 3 tyg po kastracji (hormony chyba opadły, bo przestał znaczyć teren), a nie widzę zmian w zachowaniu Ignacego wobec niego. Każde spotkanie wygląda tak samo. Chłopcy z głowami nisko przy ziemi podchodzą do siebie, dotykają się nosami (albo prawie dotykają) i leżą w takiej pozycji, obaj mocno spięci. Po chwili (tak ok 30 sekund) Muffcio delikatnie się porusza, a na to Ignacy warczy i go gryzie. Jak Muffcio zaczyna zwiewać, to Ignacy go goni i potrafi złapać tak mocno, że wyrywa mu futro. Co ciekawe, Muffcio wcale nie zawsze ucieka, tylko czasem jak Ignac go gryzie, to on jeszcze bardziej się do niego przyciska i jeszcze niżej kładzie główkę.
Ta sytuacja powtarza się przy każdym spotkaniu już od miesiąca, nie ma żadnych postępów.
Zastanawiam się, czy ich nie puścić luzem, żeby Ignacy mógł poganiać Muffka i może w końcu by dał mu spokój. Ale boję się, że zrobi mu krzywdę, bo naprawdę mocno potrafi kłapać tymi zębiskami. Jak sądzicie?