tak jak pisałam dorosły wyczuł samca na swoim terytorium i zachowuje się agresywnie a maluch to pewnie typowy maluszek nie wie o co chodzi starszemu.
Samczyk przed dojrzewaniem raczej samcem nie pachnie. A pochrumkiwanie dorosłego to raczej nie agresja, a napalenie
(właśnie dlatego, że nie czuje samca).
Dlaczego ma nie zostawiać samych bez nadzoru i nie pozwalać swobodnie dużemu bzykać małego? Bo nie wiadomo, jak duży zareaguje, a może kłapnąć zębiskami dla przytrzymania (jak mój Agneau wpakował się na Jaśka) i przedziurawić maluchowi skórę na wylot.
Zazwyczaj natura chroni maluchy przed atakami dorosłych członków stada właśnie tym, że nie pachną przed osiągnięciem dojrzałości jak rywale, dzięki temu większość królików akceptuje maluchy, ale akceptuje nie zawsze znaczy się przyjaźni, a maluch może być spragniony ciepła i się garnąć (a więc i narażać).
A co do pomysłu z wczesną kastracją, fajny, ale ciężko znaleźć weta, który się zgadza ją wykonać. A jak się okaże, że maluch dojrzeje w wieku 12 tygodni i będzie biegał napalony jak nie powiem co, a wet uzna, że trzeba czekać min. do 22 tyg. to będzie niewesoło.
O ile Ignaś nie jest wybitnie aspołeczny, to się powinien zaprzyjaźnić z maluchem, ale cyrki mogą być potem (no i przy ew. zbyt agresywnych próbach zdominowania maluszka - więc miej oko na chłopaków).
Skoro chcesz ich zapoznawać, to przyzwyczajaj ich do wzajemnego zapachu, pozamieniaj kuwety, pozwól Ignasiowi wąchać. Powinien się uspokoić, jak się oswoi z tym, że to małe coś tam siedzi i nie robi nic strasznego
Może spróbuj czymś zabezpieczyć klatkę, żeby mały nie wystawił nosa czy łapek i nie został dziebnięty.