Mój Groszek sika tylko do kuwety (raz na kilka miesięcy zdarzy mu się gdzieś indziej jak się zapomni w zabawie, że ma wrócić do kuwety), bobkuje w 90% do kuwety (widać, że ma swoje posiedzenia, siedzi tak i siedzi i jak wychodzi to jest dosłownie ogromna kupa
bobków, ale też zdarza mu się gubić bobki i to codziennie - chodzi po dywanie i mu z pupy leci, mam wrażenie, że on tego nawet nie czuje, ale mi to nie przeszkadza - najważniejsze siuśki, bobki wciągam odkurzaczem). Jak do tego doszliśmy - jak tylko doczytaliśmy z mężem na forum, że królika można nauczyć do kuwety był to dla nas szok i nie mogliśmy w to uwierzyć
ale postanowiliśmy spróbować. Mój mąż ma wybitne podejście do zwierząt i to on przebywa z Groszkiem więcej czasu więc to głównie on się tym zajmował, ale najważniejsza jest konsekwencja - czyli nie odpuszczamy... My robiliśmy tak, że jak widzieliśmy, że Groszek coś robi to pukaliśmy w kuwetę i pokazywaliśmy mu nagrodę (burak suszony, pietruszka, rodzynka - coś za co królik da się pokroić, a czego nie dostaje w innych sytuacjach - to ważne, żeby zapamiętał dlaczego to dostaje), Groszek przybiegał wskakiwał do kuwety, wtedy go głaskaliśmy, mówiliśmy miło i czekaliśmy aż zrobi bobka lub siku i dopiero jak już zrobił dostawał nagrodę. Czasami to trwało, ale jakoś poszło i z siuśkami było w miarę. Jednak bobki to była nadal tragedia... W międzyczasie Groszek zaczął dojrzewać i zaczął mnie gryźć, stąd podjęliśmy decyzję o kastracji i jak tylko Groszek doszedł do siebie tak samo go uczyliśmy i rezultaty są fenomenalne - tak jak pisałam wyżej - na dzień dzisiejszy zbieram w ciągu dnia z 10 bobków, może troszkę więcej, ale 90% produkcji
trafia do kuwety. U mnie kastracja pomogła na bobki, ale wiem, że Groszek jest dość czystym królikiem - on w klatce nie robi wcale, tylko do kuwety zewnętrznej, także u mnie się udało, ale faktycznie nikt gwarancji nie da, że się uda. Jednak polecam próbować, bo warto.