Witam, jestem nowa na forum, jakiś czas temu zaadoptowałam roczną Jagodę. Od początku myślałam o sterylizacji ze względów zdrowotnych, ale z czasem pojawiły się nowe powody. Mała od ponad tygodnia ma ruję (czytałam, że ma to trwać od 3 do 5 dni) dziś jest dzień 9, męczy się niesamowicie, atakuje męża, wszędzie rozsiewa bobki z feromonami mimo to, że wcześniej absolutnie tego nie robiła. Jest wściekła, że nie jest w stanie zaspokoić swojego popędu.
Wczoraj zgłosiliśmy się do weterynarza na umówiony zabieg sterylizacji. Właściwie od wejścia do gabinetu weterynarz nas zniechęcał do zabiegu, mieliśmy wrażenie, że mu się po prostu nie chce. Poza tym stwierdził, że królik jest najgorszym wyborem jako wierzę domowe i że jego zdaniem nie powinny być udomowiane.Poczuliśmy się negatywnie oceniani i mieliśmy wrażenie, że on zwyczajnie nie cierpi królików. Wcześniej sporo czytałam również na tym forum o plusach i minusach sterylizacji i to pod wpływem lektury rozważyliśmy z mężem, że będzie do korzystne dla Jagody. Weterynarz zbijał wszystko to co mówiliśmy od negowania korzyści dla zdrowia po negowanie zmian w zachowaniu i utrzymaniu czystości. Ponadto powiedział, że i tak będzie mieć ruję co 3 tygodnie i nadal będzie atakować męża i symulować kopulację. Postraszył nas też, że u królików narkoza i wszelkie zabiegi są znacznie bardziej ryzykowne niż u innych zwierząt i może się właściwie nie obudzić lub mieć powikłania.
Od zabiegu w dniu wczorajszym odstąpiliśmy, wolałam to przemyśleć ponownie, zapytać Was o zdanie i przede wszystkim poszukać innego lekarza.
Mam do Was, bardziej doświadczonych, pytanie czy faktycznie to co mówi weterynarz jest prawdą? Szczególni cenne będą dla mnie odpowiedzi osób, które wysterylizowały swoje uszy