godzinę temu Islay znalazła miejsce którędy można było zeskoczyć z kanapy, pobiegła pod stół gdzie siedziała Lottie i niestety została dość poważnie zaatakowana. Dobiegłem do salonu i uratowałem pewnie życie królicze. Tym bardziej że już bardzo głośno piszczała. Teraz siedzi w Oazie na szyciu, tyłek rozorany, mięso na wierzchu, rana na co najmniej 3cm co w przypadku Islay któa ma 15cm długości to raczej nie mało. Myślę, że będzie wszystko okej ale pomyślałem, że z nimi nudzić się nie sposób. Miała jechać na 14 do Arki do Dr. Barana ale nie chciałem czekać dla jej dobra. Była poważnie wystraszona, osowiała i raczej bolała ją rana..