Króle już w pierwszy dzień zauważyły, że coś się zmieniło.
Cały przedpokój mam notorycznie zabobkowywany. Bariera w postaci otwartych drzwi z łazienki i szafki okropnie im przeszkadza.
Lunka już oberwała w nos, gdy Gruby, brzydal jeden, usiłował się przedostać przez bariery. Na szczęście nic jej się nie stało, była tylko zdezorientowana i potrzepała troszkę głową.
Chłopcy robią wszystko, żeby się przedostać do pokoju, w którym jest nowa lokatorka. Martwi mnie to, że są raczej agresywnie nastawieni, a nie zaciekawieni.
No nic, poczekamy, zobaczymy.
Ogólnie rzecz biorąc, Lunka już przyzwyczaja się do nowego domu. Coraz częściej się rozpłaszcza na różnych miejscach dywanu. Niesamowicie ciekawska z niej dusza. Ma chyba coś z kota, bo uwielbia się wszędzie wspinać. Ciągle nie bardzo rozumie o co chodzi z tym całym głaskaniem - śmiesznie się wygina i trąca noskiem, ale próbuję jej uświadomić, że to coś miłego i fajnego
Proszę tam uściskać i ucałować tę piękną czarną Damę rozrabiakę. No i Pana, który nie był mną zainteresowany i kicał sobie w przedpokoju, również!
Cieszę się bardzo, że maleństwo dochodzi do siebie.
Ach, jeszcze raz dziękuję za prezenty. Sianko zostało całe spałaszowane w trymiga, natomiast patyczki cieszą się szczególnym powodzeniem, a jabłka sama zjadłam