Ja stosuje karne odnoszenie do domku, albo spryskiwacz z wodą. Tapetę, czy nóżki od narożnika spryskiwałam tanimi męskimi perfumami - mają taki chamski specyficzny zapach - króliki po prostu przestały podchodzić bo im coś capiało, wiadomo że wietrzały, ale co jakiś czas tymi perfumami i się oduczyły, czasami tylko słyszę że coś skrobnie w nogę od narożnika. Swoją drogą mnie też nie odpowiadał zapach tych perfum, ale się oduczyły. Ewentualne tak jak zaba zielona pisała, na ręce i obściskiwanie i całowanie aż im zbrzydnie, potem wypuszczam a one idą się myć, czesać i w ogóle mają lepsze zajęcia niż pamiętanie co robiły przed chwilą. A tak poza tym to kiedy mnie nie ma to one nie biegają po domu. Chyba że na chwilę wychodzę. Za bardzo się boję, dzisiaj włączałam dvd i odkryłam kabel przegryziony. A niby zabezpieczony był i i tak nie dopilnowałam, a jakby mnie nie było w domu to aż strach. Mogłyby sobie krzywdę porobić..
Swoją drogą Feluś i Malutka reagują jak się na nie krzyknie po imieniu, ale Szaza ma to gdzieś, w ogóle nie rozpoznaje swojego imienia. Także ta technika u niej całkiem odpada.