Witam, mam zaszczyt przestawić wam śliczną dwuletnią królinkę, która dopiero wczoraj dostała imię. Lili jest śliczną króliczką do której los nie umiał się uśmiechnąć aż przez dwa lata. Znalazła się u mnie w środę. Jej była właścicielka potwornie ją traktowała. Królik jest skrajnie wygłodzony, ma zaropiałe oczko, zmacerowany naskórek pod nim oraz jest bardzo słaby.
W środę byłyśmy u doktor Aleksandry Paczkowskiej w Klinice Weterynaryjnej na Brynowie. Lilka dostała kroplówkę ponieważ była odwodniona i zastrzyk witaminowy, żeby pomóc jej w powrocie do zdrowia. Dostałyśmy też krople do oczu i świetlik do przemywania oczka i zmacerowanego naskórka.
Dzisiaj byłyśmy w Klinice raz jeszcze na kontroli. Tym razem u doktora Rybickiego. Okazało się, że mała (chudzinka) waży 1,10 kg i ma jeden przerośnięty ząbek z tyłu. Co wcale nie przeszkadza jej w pałaszowaniu. Od środy bobienie się ustabilizowało (pierwsze bobki w środę, trudno nazwać bobkami, Lili miała okropną biegunkę). Potem ustabilizowało się też wydalanie moczu. Królinka jest już wesoła i widać, że ma wolę walki.
Jest bardzo ufna i wydaje mi się, że czuje, że chcę jej pomóc. Zaufała mi już pierwszego dnia kiedy byłyśmy u weta. Mała jest wdzięczna i chętnie przychodzi po głaski. Daje się bezproblemowo brać na ręce i dzielnie znosi zabiegi przemywania i zakrapiania oczka. Kiedy wchodzę do pokoju Lilith od razu wybiega żeby się ze mną przywitać i zawsze wygląda na uradowaną na mój widok. Niestety nie potrafi korzystać z kuwety. Jesteśmy ledwie na starcie nauki. Kilka razy udało jej się siknąć do kuwety, ale to pewnie przez przypadek, bo później mokre plamy pojawiły się w całym kojcu
Lilka przez dwa lata żyła w klatce 40 cm i najwyraźniej jej opiekunka nie karmiła jej zbyt regularnie. Kiedy uszata zaczęła chorować dość wyraźnie (oko) to dwudziestoletnia pannica, właścicielka postanowiła się jej pozbyć.
Lilith będzie poszukiwała domku drogą adopcji, póki co chciałabym jednak trochę ustabilizować jej stan i nie narażać na więcej drastycznych zmian miejsca zamieszkania. Póki jej waga nie wróci do normy będzie mieszkała u mnie na domu tymczasowym.
Bardzo chciałabym podziękować jeszcze raz Gosi za pomoc przy transporcie do weta i za dostawę pożywienia i akcesoriów dla kruszyny.
Dzisiaj mam tylko dwa zdjęcia, jutro może dodam więcej. Nie chciałam jej póki co męczyć fleszem.