Ja ostatnio tez duzo mysle o zaprzyjaznianiu (bo mam nadzieje, ze bedzie nas to czekalo
) i tak kombinuje na zapas, co by mozna bylo zastosowac.
W akcie desperacji to chyba zaopakowalabym dwie paskudy do klatki i do samochodu i zabralabym na 'wycieczke'. Moze tak by sie zestresowaly, ze zaczelyby szukac u siebie wsparcia?
W domu na pewno przydaloby sie przemeblowanko kroliczych klamotow. Np. nowe pudlo z tektury (zeby stare bylo bez zapachow rezydenta). Moze trzeba pochowac na jakis czas krolicze rzeczy typu chodniczki, dywaniczki lub wyprac je i dac im takie bez zapachow. Na pewno domownika nie oszukamy tak do konca, bo jednak pozanaczyl to i owo i bedzie wiedzial, ze jest u siebie. Ale jakies zmiany, ktore wprowadza choc cien niepewnosci powinny byc korzystne dla zaprzyjazniania.
W ostatecznosci (choc wanny nie polecam, bo Jozka mi kiedys wyskoczyla prosto na rece) mozna by probowac w brodziku (jak ktos ma). Jak wyskoczy, to nic sobie nie zrobi.
U nas Jozka tylko urzeduje w patio i w kuchni, wiec w razie czego jest jeszcze pare neutralnych miejsc.