Niecały miesiąc temu do mojego Jontusia dołączyła towarzyszka, którą wzięłam od koleżanki z powodu alergii jej dzieciaków. Jontalski prze siedem i pół roku był sam więc zdawałam sobie sprawę z tego, że ciężko będzie mu zaakceptować towarzystwo jednak biorąc pod uwagę jego fantastyczny charakter i nieciekawą sytuację mieszkaniową Pyzy zdecydowałam się ją przygarnąć. Na początku wszystko było w porządku. Króliki obwąchiwały się i zdawało się, że jest nadzieja na to, że się zaprzyjaźnią. Jednak od samego początku dominujący Jontuś zaczął zachowywać się agresywnie w stosunku do Pyzy. Goni ją po pokoju i próbuje gryźć. Pyza jest dosyć strachliwa i uległa. Mieszkała z dwójka bardzo małych dzieci, które często ją ganiały więc nerwowo reaguje na gwałtowne ruchy. Próbowaliśmy wsadzać je razem do wanny, zabraliśmy na przejażdżkę samochodem. Niestety nic to nie pomogło. W transporterze króliczki tuliły się do siebie a po powrocie do domu było dokładnie to samo co wcześniej ;/. Nie chcę już stosować tak drastycznych metod ze względu na Pyzę, która każdą, nawet niewielką zmianę otoczenia strasznie przeżywa. Chcę jej zapewnić maksimum spokoju, którego do tej pory nie miała. Poza tym bardzo ciężko w takiej sytuacji uczyć ją zaufania do ludzi, którego póki królinka posiada bardzo niewiele.
Sama już nie wiem co robić. Z dnia na dzień jest coraz gorzej. Doszło do tego, że wypuszczam Pyzkę tylko na kanapę, oczywiście pod czyimś nadzorem ponieważ Jontuś biega wolno po całym mieszkaniu i zamykanie go w klatce kończy się wielkim króliczym fochem
. Ograniczyłam ich kontakty do obwąchiwania się przez klatkę ponieważ każda konfrontacja kończy się stresem dla Pyzy.
Miałam szczęśliwego, kochanego króliczka, który zamienił się w terytorialnego, nerwowego potworka ;/. A Pyza, której chciałam zapewnić lepsze warunki w rezultacie większość czasu i tak spędza w klatce ;/. Co począć?
Dodam tylko, że Pyzka ma ponad rok i jest wysterylizowana a Jontek nie. Myślałam o kastracji uszatka, ale boję się zabiegu ze względu na jego wiek (zbliża się do 8 lat...).