Witam,
widzę,że ten wątek jest nieco zapomniany, jednak czuję potrzebę wyrażenia opinii nt. osoby pani Anny. Trafiłam na nią kilka lat temu również przez fakt, że jest polecana na stronie stowarzyszenia, a również dlatego, że do jej "gabinetu" mam po prostu blisko. Pamiętam,że była to pierwsza wizyta z moim królikiem, którego zdecydowałam się odrobaczyć i zaszczepić u pani Anny. Od początku wygląd gabinetu przeraził mnie swoim brakiem czystości, jednak stwierdziłam,że może zbyt wiele wymagam i niepotrzebnie się nakręcam. Pani Anna była nastawiona wrogo zarówno do mnie, jak i królika. Z racji,że było to młodziutkie zwierzę miałam wiele pytań, które pani Anna podważała i negowała wszystko, co powiedziałam. Zasugerowała także, że rasa królika - Teddy karzełek jest niesamowicie problemowa, a same króliki są głupie i nie żyją długo. Pamiętam również,że przez całą wizytę królik był szarpany, a ja po całej wizycie obiecałam sobie- nigdy więcej!
Niestety minęło kilka lat, a ja nieco zapominając o tamtej wizycie i pechowi,że moja lekarka (cudowna dr Kamińska z Medicavet) jest na urlopie zdecydowałam się wybrać z wizytą do dr Kryspin- Zybert. Po raz kolejny wchodząc do gabinetu zobaczyłam brud oraz poczułam potworny zaduch. Pani doktor siedziała przy biurku nie mając żadnego zajęcia. Postawiłam transporter na stole, co spowodowało pierwszą kąśliwą uwagę lekarki, że wyciągać to powinnam królika w innym miejscu. Króliczek miał problem z okiem, o czym opowiedziałam lekarce. Pani Doktor jak na nią przystało zanegowała wszystko co robiłam, aby pomóc królikowi oraz stwierdziła,że krople wypisane przez lekarkę ( z Medicavet) do niczego się nie nadają. Następnie nic mi nie tłumacząc wyjęła jakąś wielką igłę i kazała mi przytrzymać królika. Jedną ręką trzymałam go, a drugą chciałam pogłaskać, przez co naraziłam się na komentarz: " Proszę się nie bawić z królikiem, a go trzymać!" Sama zaczęła szarpać jego głową, a ja patrząc na to czułam,że za chwilę zemdleję. Nie zastosowała żadnego znieczulenia, nie poinformowała mnie co mu robi, a odpowiadając mi na pytanie " Czy go to teraz nie boli?" usłyszałam,że musi robić to, co konieczne. Całe badanie więc odbyło się w atmosferze stresu dla królika oraz dla mnie. Na koniec badania usłyszałam,że takie rzeczy u królików to kończą się operacją czaszki albo niewidzeniem na to oko. Kiedy powiedziałam,że królik pomimo problemów z oczkiem jest cały czas jest wesoły i energiczny usłyszałam,że na pewno go ciągle boli albo szczypie. Podsumowanie tej wizyty to mój płacz wychodząc od pani doktor, przekrwienie oka i ogromny stres dla króliczka. Na jutro jesteśmy już umówieni do Medicavet, ponieważ poziom ten pani i podejście do człowieka i małego pacjenta jest poniżej krytyki. Mam podejrzenia,że pani doktor nie lubi zwierząt, a każdego dobrego opiekuna ( za którego się uważam) próbuje nastraszyć i usiłować przekonać,że robi wszystko źle i nie nadaje się do opieki, a królik i tak umrze, nawet z błahego powodu.
Nie rozumiem dlaczego nazwisko tej lekarki wciąż widnieje na liście polecanych gabinetów. Ja stanowczo odradzam i definitywnie przenigdy więcej tam nie pójdę.
Za to polecam cudowne lekarki z przychodni "Medicavet". Może i daleko od Gocławia, natomiast podejście tamtejszych lekarek oraz profesjonalizm zasługują na pochwałę i zaufanie.