Na moją prośbę poprzedni temat został usunięty bowiem niepotrzebnie pojawiły się (z moim udziałem również) rozmowy i zawirowania odbiegające od tematu właściwego, a przecież jestem tu po to, aby w przyszłości maluchy mogły trafić do dobrego opiekuna. Zebrałem zatem, po poinformowaniu moderatora forum, wszystko z poprzedniego tematu w jedno i zacznę jeszcze raz.
6 grudnia ub.r na świat przyszło u mnie 6 maluchów - króliki miniaturki. Przyszły niespodziewanie choć... była wczesniej wizyta u lekarza i nawet usg robione, Basia (króliczka) miała wygolony brzuszek i diagnoza, że królica przestała załatwiać swoje naturalne fizjologiczne potrzeby ze stresu, bo w domu jej opiekuna pojawił sie kociak. Ale... po tygodniu po wizycie u lekarza okazało się że Basia miała wykot
Co za profesjonalizm, ech szkoda pisać
Absolutnie nie było zamiarem kojarzenie dorosłych królików w celu rozmnażania, po prostu dostałem na przypilnowanie królice Baśkę (1 roczna) a ja mam króla Kubę (6 latek) i wydawało się, że tylko się zaprzyjaźniły...a tu efekt i małe na świecie. Moja wina, nie upilnowałem
Maluchów było 6, niestety jeden nie przeżył, pomimo iż próbowałem ratować: mleko kocie, pipeta ale był chyba najsłabszy.
Pozostała
5-tka rośnie zdrowo i już daje sie we znaki szaleństwami i swoją żywiołowością. Niestety... czas mija.... a ja nie będę w stanie ich zatrzymać Już i tak oddałem im swoją sypialnię na czas jak podrosną ale na więcej nie mogę sobie pozwolić. I tak znajomi twierdzą, że zwariowałem na ich punkcie i że mają u mnie jak w raju ale małe-mały problem, duże-duży problem. Nie będe w stanie dać im dalej tyle czasu i miejsca. Dlatego moja obecność tutaj.
Dopóki maluchy nie osiągną 8 tygodni, staram się aby rosły zdrowo przy matce. Jeśli do tego czasu nie znajdę wśrod znajomych lub chętnych opiekunów - skieruję je do adopcji, za pośrednictwem Stowarzyszenia Pomocy Królikom. Dla jednego malucha już mam opiekuna
Aktualnie zaczną
6 tydzień swego życia, sięgają po karmę matki a więc wprowadziłem im aktualnie granulat+suszki+ woda. Oprócz tego rzecz jasna, matka karmi małe, czego sam raz zupełnie przypadkiem byłem świadkiem
Są bardzo pocieszne, energiczne.Brykają wypuszczone do salonu, bawią razem, ganiają po mieszkaniu i śpią razem, wtulone w siebie w klatce. Oczywiście nie sa odstawione od matki, która dzielnie wychowuje i bacznie kontroluje czy wszystko z nimi ok. Trzeba przyznać, że spisuje się na medal! Na codzień mają wraz z matką całą sypialnię do swojej dyspozycji. Na noc zamykane są razem w klatce. Jak narazie nie psocą.
a tutaj fotki maluchów, ułożone mniej więcej po kolei jak rosły:
z mamą
i z tatą
i sama mamuśka (na swojej kołdrze heh)