Tosiu niestety nadal mieszka w przenosce
na zmienianych 2x dziennie ręcznikach.
Apetyt mu w miarę dopisuje- jedzie głównie na suchym ze względu na antybiotyki ( do poniedziałku ) pije siusia i bobkuje bardzo ładnie
Póki co nie wygryza sobie szwów ( za to wszystko czym mu je próbowałam zabezpieczyć
i owszem
) ale niestety z jednej strony rany w ok. szwów zaczęła się martwica skóry
( ok. 2 cm. x 1.cm. ) - póki co nie powiększa się- wetka mnie uspokaja, że to najmniejszy problem- w tych miejscach się rana na zewnątrz nie zrośnie raczej, część skóry ( i tkanki )
obumrze, wyschnie i odpadnie ale od wewnątrz zacznie się ziarninowanie ( gojenie się rany )
Ważne, że martwica się od 3 dni nie powiększyła
Tosiu ma generalnie w nosie wszystkich- jest taki skupiony na sobie- nawet tęskniącą Lusią się nie przejmuje- ani jajecznym samcem, który mu wkoło przenoski biega i bzyczy
i moczem strzela
Ze stoickim spokojem wcina sianko patrząc w dal...
Ze względu na tę martwicę już zaczęliśmy fizykoterapię w piątek- oczywiście dawki minimalne - takie żeby pomogły a nie zaszkodziły...
Tosiek jest taki dzielny i kochany, ze jestem w szoku- jak on tyle znosi z takim stoickim spokojem
Luśka od kiedy pojawił się nowy smrodek w domu ( czyli wczoraj wieczór ) Tośka olała- biega po domu i wszystko oznacza a skunksa chce zjeść przez kraty
I w ogóle rządzi ( wcześniej Tosiu ) i jest cała pobudzona.