Oczywiscie zdaje sobie z tego sprawe wiec narazie trafilby do nas na DT pozniej jesli moje uszole by sie poolubily a mam naprawde przyjazne kroliki( teraz tylko samce sa jakby obrazeni) ale nie bylo nigdy problemow z zaprzyjaznianiem kolejnego. Po kastracji jest troche inne zachowanie. Wiem ze czwarty krolik to kolejny obowiazek a w dodatku chory kroliczek to jeszcze wiekszy obowiazek, ale moje kroliczki praktycznie caly czas spedzaja po za klatka czy sie ucze czy robie co kowiek one albo sie bawia swoimi zabawkami albo do mnie podchodza proszac o pieszczoty nie sa ani dzikie a kolejny kroliczek to raczej nie stanowi wiekszego probemu. Jak mialam tylko Spicyego to wymagal wiele uwagi poswiecalam czas tylko jemu ale po czasie zamieszkal z nami drugi krolis i juz mniej czasu Spicy spedzal ze mna wolal zabawy z nowym kolega. Po dolaczeniu do stadka Niuni maja wielka frajde ze wspolnych zabaw. Z kolejna klatka nie ma problemu z rodzicami tez z pieniedzmi na uszola tez nie, kroliki maja czysto nie zaniedbuje ich. Wiem i jestem w pelni swiadoma z obowiazku jaki by mnie czekal ale czuje sie w pelni na silach i wiem ze podolam takiemu zadaniu. Mimo to dziekuje za rade.
P.S. Wiem ze to duza odpowiedzialnosc ale wiem takze co dzieje sie w wielu miejscach z chorymi zwierzetami nie tylko krolikami wlasnie chorymi, kalekami czy dzikimi nie nadajacymi sie do adopcji - a jeszcze mozna to zmienic, mozna dac im szanse, chocby ostatnia, mozna zapewnic im dom i dac troche szczesci, ktorego byc moze nigdy nie otrzymały, dlaczego nie dac im odrobiny milosci i ciepla jesli ma sie takie warunki, nawet jesli sa to ostatnie chwile tych stworzen po co im je obierac mozna ich uszczesliwic aby odeszly w szczesciu i milosci a nie w smutku...