hop hop!
mam na imię Śnieżka i od czerwca mieszkam w Uszatej Przystani w Krakowie. Wcześniej byłam w sklepie... to było złe miejsce, podobno miałam tam jakiegoś grzyba, jeszcze opowiadali że jestem strasznie agresywna, nic dziwnego, że nikt nie chciał mnie kupić... Ale tak w głębi serduszka to jednak nie rozumiem czemu... czy naprawdę jestem brzydka?
Uszata Przystań to takie miejsce gdzie trafiają niechciane króliki, większość szybko sobie gdzieś jedzie, ciocie i wujkowie mówią że do domu, a ja nie wiem co to dom, chciałabym się dowiedzieć, bo każdy kto o tym mówi się uśmiecha.
Na początku kiedy tu przyjechałam byłam bardzo bardzo przerażona, najgorsza była ta wielka wyjąca rura którą dwunogi nazywają "odkurzacz", kilka razy nawet zemdlałam na jego widok bo myślałam, że mnie zje... ale już jest lepiej, toleruję kiedy ciocie i wujkowie mi sprzątają nawet z tą rurą, ale nie lubię tego...
Za to lubię jeść, właściwie wszystko oprócz papryki. Ją zawsze zostawiam dla innych królików, mi nie smakuje. Sianko i suszki znikam bardzo szybko, i brokuła, jarmuż, takie zielone natki, marcheweczkę i pietruszkę.
a potem spod tego ślicznego ogonka wypadają bobeczki
niedawno miałam zabieg, podobno po nim przestanę się złościć... bo musicie wiedzieć, że czasem się złoszczę, szczególnie kiedy się boje, najstraszniej jest kiedy ktoś mi się pcha z łapami do mojej klatki, i te dwie straszne łapy chcą mnie porwać... albo moją kuwetę. Kiedy ktoś jest delikatny i porusza się spokojnie nie jest tak źle, nawet kiedy mnie przytula
o a taki kubraczek dostałam po zabiegu...
mogę go ubierać kiedy tylko zechcesz... tylko proszę weź mnie do domu... Prawdziwego który mnie pokocha i zrozumie... nie chcę spędzać Mikołajek i Świąt w Azylu, pewnie będzie fajnie, i dostaniemy prezenty, ale i tak najlepszym prezentem dla mnie będzie własny kąt...