Witam Was serdecznie.
Jestem tutaj od jakiegoś czasu, aczkolwiek czas nie pozwala mi na to abym mogła zaglądać tu często i udzielać się.
Nie wiem też czy dobrze ulokowałam temat, jeżeli tak nie jest to najmocniej przepraszam, ale mam problem z moim uszakiem i już nie wiem co robić
Zacznę od początku...
Trusia, bo tak zwie się mój Uszatek ma już dwa latka. Jest kochana, potrafi pokazać że potrzebuje czułości i uwagi, ale potrafi również pokazać "pazurki".
Trusia nie była sterylizowana ponieważ za każdym razem jak ją wyleczę, zaczyna się nowa choroba i Ja już nie wiem co mam robić
Mianowicie jak nie chore, zaropiałe oczy to wygryzanie sierści (załączam na zdjęciach).
Sierść wygryzioną miała już po pyszczkiem, pod szyją, ostatnio na grzbiecie - sierść w tym ostatnim miejscu jeszcze dobrze nie wyrosła na nowo, a już zaczyna wygryzać nowe miejsce - koło tylnej nóżki...
Zaznaczam również, że każda jej choroba była kończona u weterynarza- ostatnio były antybiotyki w formie zastrzyków oraz maść na ranę, którą sobie zrobiła podczas wygryzania.
Płakać mi się chce jak na nią patrzę bo wiem, że powinna być wysterylizowana już dawno, ale co 2 tygodnie jest chora, coś jej dolega, a Pani weterynarz stwierdziła po tak długim leczeniu, że może to być na tle psychicznym, Trusia jest sama, a jak wiadomo królikom dobrze jest w stadzie lub chociaż jak mają partnera.
I zaczynam się utwierdzać w tym, że to jednak może być prawda - wszystko co sobie robi to na tle psychicznym.
Nie zmieniałam jej ani siana, ani żwirku ani pokarmu od bardzo długiego czasu, także uczulenie to nie jest. Co drugi dzień ma sprzątaną klatkę oraz co drugi dzień jest wypuszczana na 4h , a w weekendy jak mam wolne lata od samego rana do późnego wieczora...
W załączniku przesyłam zdjęcia Trusi - pierwsze wykonane 3 tygodnie temu po wizycie u weterynarza, wielka rana po wygryzieniu (dodam, że ona tą sierść wygryzioną sierść zjadała i później miała biegunkę), a drugie zdjęcie sprzed wczoraj - rana już jest w dobrym stanie, zagojone, sierść nowa rośnie, ale niestety dziś zauważyłam że wygryza sierść koło tylnej stópki i lekko ją podkurcza jak kica...
Prosiłabym o jakieś podpowiedzi, co mogę zrobić - prócz kolejnej wizyty u weterynarza.
Boję się że jak pójdę spać i wstanę jutro rano do pracy to będzie jeszcze gorzej, a teraz niestety nie mam możliwość ani transportu aby jechać do weterynarza.
To z początki choroby:
A to po wygojeniu ( sprzed paru dni ):