to nie do konca jest smieszne bo osoba odpowiedzialna za ich smierc jestem de facto ja, nie powinienem byl ich w ogole dokarmiac tylko regularnie obserwowac powolna agonie, notowac i robic foto z tego co sie dzieje, no i liczyc na to ze bede tam (20km od wawy ) w dobrym momencie chwile przed ich zgonem zeby je odebrac .... takie jest prawo
ja je jednak czasami dokarmialem, bo nie bawi mnie widok zwierzaka na chlodzie slocie i bez zarcia czy bez wody
rozmawialem z przedszkolem ale nie zmienilo sie nic
co wiecej w swieta wielkanocne najwyrazniej zjedli tego wiekszego, zostal tylko mniejszy
wiec to ja im zafudowalem przedluzone cierpienie, bo byly i niekarmione i wychlodzone
jesli bym zauwazyl w pore moze udalo by sie odebrac circa about rok wczesniej, jak bym nie zauwazyl umarly by rok wczesniej, a tak mialy rok cierpienia wiecej
moze wtedy by sie urodzily ponownie w innym i bardziej szczesliwym kroliku
co do reszty kwestii to po wpisaniu w googlu mini zoo .... wyskakuje chyba z milion podobnych biznesow i biznesikow
w tym i zeszlym tygodniu odwiedzilem kilka kolejnych ....
jedzenia brak wody brak, siana brak, w weekend nikt nie dokarmia ... bo po co (a osiedle w warszawie wypasione, sam chcialbym tutaj mieszkac, metr kwadratowy za pln 7k i wiecej, a rodzice przechodzac z dziecmi w jednym, z takich miejsc rzucaja chleb bo chyba nie potrafia odroznic krolika od konia czy od kaczki .... zenada pelna geba)
czy ktos ma jakies realne pomysly ?
bo skala zjawiska jest ogromna, jacys chetni do pomocy czy kontroli / wspolpracy ?