W niedzielne popołudnie przyszła wiadomość od Oli "
Kasiu koleżanka króliczka znalazła na dworze w Gliwicach. Tymczas potrzebny. Mamy coś?"
Od tego sms'a ruszyła cała maszyneria, telefon i mail urywał się od wiadomości wołających o naszą pomoc innych - bo z DT ciężko - tym bardziej nie wiedząc nic o uszatym.
Ale - Udało się.
Maluch początkowo przetrzymany przez Justynę, która go znalazła, trafił do awaryjnego domku tymczasowego do Asi.
Asia w ten sposób opisała swoją reakcję jak go zobaczyła:
"Odebrałam wczoraj malca... Byłam święcie przekonana,że to dorosły królik a to taka maciupinka,że aż mnie w gardle ścisnęło.Wygląda na 4-6 tygodniowego maluszka.Więcej mu nie dam.Do tego bardzo marniutki, same kostki i futerko. Dziewczyna znalazła go podczas jazdy na rolkach, przy drodze średnicowej, na tzw.pasie pobocznym, który pełni funkcję ścieżki zdrowia.Nie rozglądała się bardziej tylko rzuciła okiem wokół malucha czy nie ma innych maleństw.Wzięła go pod kurtkę i tak się u niej pojawił.
Powiedziała,że był cały skostniały z zimna. Ma brzydki katar i posklejany nosek od wydzieliny.Nie przetrwałby najliższych dni, nie ma szans! Oczyściłam mu nosek i powyciągałam jakieś wiechcie z futerka.Długo nie bobkował więc wymasowałam mu brzusio aż pojawiły się bobki.Co do niego zaglądałam to albo jadł, albo pił albo spał. Jest czarnuszkiem, z białymi łapkami i białą pręgą między oczkami.Ma bardzo jasne tęczówki przez co wygląda jakby miał niebieskie oczy."Dziękuję Wam dziewczyny za pomoc Justynie dziękuję za to, że nie przeszła obojętnie obok potrzebującego malca, a Asi dziękuję za szybką pomoc nawet tą tymczasową Oli zaś dziękuję za sygnał ;*
Obecnie Karbi waży nieco ponad 300 g (a w ciągu ostatnich dwóch dni przytył 50g)
Dziękujemy
Kasia i Karbi