Proponuję inną odmianę podanych rad.
Zmienić pomieszczenie, na takie w którym królik nigdy nie bywa (albo rzadko), toaleta, sypialnia, łazienka - nie ważne. Jeśli królik uzna(je) pomieszczenie za swoje terytorium to nie będzie lekko i poniekąd nie warto mu robić wody z mózgu i w tym pomieszczeniu poddawać czynnościom pielęgnacyjno medycznym, po wykonaniu tortur królik wraca "do siebie" i wie że to koniec, męcząc go "u siebie" w efekcie przeżywa większy stres.
Nie brać na ręce, siąść razem z nią na podłodze w pozycji "pięty pod pupą", delikwentkę umieścić między lekko rozchylonymi nogami, głową w stronę kolan, przytrzymujemy za łopatki i nachylając się nad nią podajemy lek do dzioba (oczywiście z boku dzioba bo od przodu ciężej podać).
Nie wyobrażam sobie nawet podania leku trzymając królika "na rękach", pomijając fakt że nie każdy królik da się wziąć na ręce.
Więc to w zasadzie ten sam sposób co "na tortillę" ale bez owijania w naleśnik (co nie koniecznie będzie łatwe z bojownikiem), czasami wystarczy inne pomieszczenie żeby królik zrozumiał że żarty się skończyły.