Króliki są bardzo inteligentne, wyczuwają, na co mogą sobie pozwolić już po kilku dniach.
Króliki to takie same zwierzęta, jak pies czy kot - co byście zrobiły, gdyby Wasz pies sobie ubzdurał, że nie będzie wracał do domu, bo mu się podoba na spacerach? Albo gdyby kot wpadł na pomysł, że będzie spożywał swoje posiłki na Waszym łóżku - też byście nie uważały, że to lekka przesada?
Czego by nie pisać, króliki to zwierzęta stadne i mają w stadach hierarchię = dominację i uległość, jak dla kogoś to nie w porządku, że człowiek ma być relacji z królikiem dominującym osobnikiem, to sorry, ale się nie zgadzam.
Dziewczyna nie pisze nic o lęku królika, a o niechęci. Króliczek ma być klatkowy i nie ma zmiłuj, musi tam wchodzić - albo się nauczy, zgodnie z tym, że ma to być jego azyl i miejsce z jedzonkiem, albo za każdym razem będzie to dla niego straszna krzywda.
A o szantażu i depresji u królika piszę z własnego doświadczenia. Miśka była jakiś czas temu bardzo poważnie chora, musiałam ją dokarmiać. Gdy choroba minęła
, Miśka nie chciała jeść w zagrodzie, tylko trzeba było jej nadal podstawiać pod nos i siedzieć z nią, żeby zjadła. W końcu weterynarz odkrył, co się święci i kazał nie podstawiać jedzenia pod nos, a wsadzać razem z królikiem do kojca. Też się bałam, że ją zagłodzę, ale ona mnie szantażowała, żeby się nią zajmować i nie wychodziło jej to na zdrowie (bo jak mnie nie było, nie jadała).
Po paru dniach się uspokoiła i zaczęła normalnie jeść w swojej zagrodzie, a ja mogłam z czystym sumieniem wychodzić i wiedziałam, że pójdzie sama do jedzonka.
Ale każdy ma wybór, jak wychowa swojego królika.