dori sytuacja wygląda gorzej niż piszesz, w szczególności sytuacja mamusi z małymi, których jest 4cyt. z dogomanii
2.10.2011
Dzisiaj ufociłam raptem tyle „z królików”
Maluchy po samicy podobno „olbrzyma belgijskiego”
Wg nas było tych maluchów 5, a podobno było 6. Dwa podobno zostały zjedzone przez łaskę, która włamała się do woliery. Fakt ślady są. Wparowała również do klatki ostronosa. To tylko kolejny dowód na to, że to nie są odpowiednie warunki dla przetrzymywania zwierząt.
Żyją 4. Dwa albinosiki i dwa szare.
Króliki odizolowane w jednej klatce kilkanaście dni temu zastałam dzisiaj rozsiane po innych, a z tej, z której się miały nie wydostać zauważyłam kolejne tunele. Faktem jest, że wszystkie zaszczepione widziałam. Reszty niestety nie. Człowiek, który jest za nie odpowiedzialny twierdzi, że miał tydzień wolnego i nie wie, co stało się z resztą. Równocześnie mówi o tym, że dwa z niezaszczepionych widuje. Podobno zażądał zalania całych spodów wolier od pracowników budowlanych i od jutro ma to mieć miejsce. Oczywiście jutro zrobię nalot, aby sprawdzić czy mówił prawdę.
Dzisiaj dostałam piany z lekka po zastaniu tej sytuacji z rozsianymi po klatkach królikami. Chyba facet mnie wyczaił, bo skuterkiem w parenaście minut przyjechał nie dyskutując, choćwierzę w to co mówi. Wierzcie mi byłam dzisiaj skłonna po pół godzinie poszukiwań, kto ma klucze od jednej bramy wparować na mszę i ją przerwać, aby się dowiedzieć. Chyba ktoś mu doniósł, albo raczej nie jemu - tylko kustoszowi, bo nie było dyskusji.
Dopisuje następny punkcik do uwag opieki nad zwierzętami tam – nie ma jednego człowieka i …. nie ma kluczy? A jakby któreś zwierzę miało zapaść? Jak je ratować?
ale więcej się dowiesz od Mai, Gabi jest po sterylce i jedzie po niedzieli do nowego ds, Hope też ma się dobrze
edit: zaraz sią postaram wrzucić zdjęcia