Sonia u nas też ciężko z wetami. Jeden u mnie jeszcze na śląsku był taki, że robiąc zastrzyk kotu przebił mu skórę na wylot, i za nic w świecie nie umiał stwierdzić co jest mojej śwince morskiej, a trafną diagnozę postawiła pani z zoologa... A jak coś się działo, i nie wiedzieli co, to tylko usypiać i już... Koleżance powiedzieli, że kot i tak umrze w ciągu kilku godzin, a od tego zajścia minęło już 6 lat i kot ma się świetnie... Do innego jak dzwoniłam na podkarpaciu i pytałam o sterylkę króliczki, to mnie wyśmiał i powiedział, że chyba chora jestem, żeby tak królika skrzywdzić... Dok. Rafał jest tutaj chyba najlepszym wetem. Całe szczęście, że maleńka trafiła do niego, a nie do jakiegoś, który twierdzi, że króliki się chlebem i kapustą karmi.