„Zupełnie nie wiem, czemu poprzednia właścicielka twierdziła, że jest agresywna - znając dzieci, pewnie ją źle chwycił, albo pociągnął za uszka i dlatego próbowała się bronić.”
Kolejny raz piszecie to, co uważacie za słuszne. Człowiek jedno napisze a wy wszystko przekręcicie.
Pisałam miedzy innymi „Boi się szybkich ruchów, ręki, hałasu. Lubi cisze i jak się jej nie rusza. Potrafi podejść, powąchać, a czasem polizać opiekuna, lecz najlepiej jakby ją wszyscy ignorowali. Nie powinna być trzymana przy małych dzieciach, gdyż są zbyt ruchliwe i nieodpowiedni ruch może skończyć się atakiem i pogryzieniem.”
Możliwe, ze mogłam napisać: nieodpowiedni ruch może wystraszyć króliczka i skończyć się ugryzieniem.
„Lepszym określeniem dla niej jest znerwicowana i pewne zachowania powodują, iż rzuca sie z ząbkami na wyciągniętą rękę. „
Czy pisała, ze jest agresywna? Zwierze, które się boi będzie się broniło. Zanim do mnie trafiła nie miała normalnych kontaktów z człowiekiem, a być może była źle traktowana.
Powodem oddania było „Pogryzienie niejednokrotnie mojego synka, agresywne odruchy” – gdzie agresywne odruchy to nagłe rzucanie się z ząbkami (między innymi jak synek wyciągał do niej rękę, bądź gwałtownie się do niej pochylał itp.) i nie chodziło mi o to, że rzuca się za każdym razem jak ktoś jest w pobliżu.
Tym: „znając dzieci, pewnie ją źle chwycił, albo pociągnął za uszka i dlatego próbowała się bronić.” Twierdzi pani, ze kłamałam oddając Lusie. Mówiłam, ze nie męczył jej, nie robił jej krzywdy.
Mój synek od urodzenia wychowuje się w śród zwierząt i wie, co może a co nie. Nie podnosi, nie gniecie, nie bije, nie kopie, a jedynie, co robi to głaszcze, kładzie się obok, całuje, karmi, mojemu Baksowi daje rękę do lizania. Znajduje się jeszcze w takim wieku, że nie ma potrzeby sprawdzania i uczenia co się stanie, gdy… Starsze dzieci, którym nie wpoiło się szacunku dla wszystkich istot, będą dręczyły zwierzęta uwarzając, że nie maja one uczuć, że są zabawkami. Po za tym gzie tak małe dziecko mogłoby męczyć jedne zwierzę a z drugim się bawić i męczyć.
Dodam jeszcze, że po drugim razie jak go ugryzła to starał się schodzić jej z rogi.
Pierwszy raz zwracając się o pomoc napisałam w skrócie: „Chciałabym oddać 11 miesięczną króliczke najlepiej do DT,(…).
Wykupiłam ją w grudniu tuż przed świętami ze sklepu zoologicznego. Była trzymana w małym i równie niskim akwarium, nie miała możliwości uniesienia głowy.
Jest aktualnie zdrowa, na początku miała mocno zaropiałe oczy.
Chciałam żeby została u mnie, ale niestety juz dwa razy mocno ugryzła mojego 3 letniego synka a pare razy omal tego nie zrobiła. Podkreślę, że mój synek nie łapie jej ani nie meczy, a po tamtych zdarzeniach nawet nie próbuje jej pogłaskać. Raz prawie wbiła mu zęby w buzie, tylko, dlatego że gwałtownie oparł sie o łóżko (dość daleko od niej). Teraz jest bardzo rzadko wypuszczana by uniknąć kolejnych ataków.
Trzeba tez uważać na nią jak sprząta sie u niej w klatce.
Jeśli jest ktoś, kto mógłby ja wziąć na DT to będę bardzo wdzięczna, gdyż króliczka nie może u mnie dłużej zostać dla dobra mojego dziecka i dla niej (źle znosi długie godziny w klace). Potrzebuje domu gdzie może kicać prawie cały dzień, juz dość czasu spędziła skulona w kacie bez możliwości ruchu.”
Może dobrze by było gdybym dopisała, że króliczka spędziła tam (w sklepie) prawie całe swoje Zycie umieszczona tuz przy drzwiach wejściowych z dzwonkiem. Za każdym razem jak wchodziłam do zoologa sprawdzić czy jeszcze jest, siedziała skulona w jednym i tym samym rogu. Długo była narażona na stres i to jak się zachowuje nie jest niczym dziwnym. Na przemian jest raz kochana a raz warczy by jej nie dotykać. Jak pisałam w jednym mailu możliwe, ze jej zachowanie może wiązać się również z burza hormonów (mam jeszcze jednego królika samca, oba miały możliwość wąchania się przez kraty).
Dziwi mnie troche, że Lusia tak szybko zaczęła wychodzić z klatki. Mi zajęło dużo czasu żeby zainteresowała tym, co jest po za klatką. Pewnie spokój, jaki u mnie znalazła pomógł jej zrozumieć, że jak będzie biegała po pokoju to nic się jej nie stanie, a brak samca nie powoduje burzy hormonów i dlatego zachowuje się inaczej niż u mnie.
JESZCZE RAZ PODKREŚLAM, ZE PRÓCZ TYCH UGRYZIEŃ POTRAFI PODEJŚĆ DO CŁOWIEKA, „powąchać, a czasem polizać opiekuna”.
Trzeba też zwrócić uwagę na to jak wpłyną na jej psychikę pobyt w zoologu, takie zwierze przez dłuższy czas pozostanie niezrównoważone i tylko długa praca nad zaufaniem do człowieka może pomóc jej odnaleźć równowagę psychiczną.
Zwierze, które pod wpływem strachu ugryzie nie może być nazywane agresywne, można, co najwyżej napisać, ze ma „agresywne odruchy”. Takie odruchy mogą występować u zwierząt agresywnych bądź u takich, które są np. niezrównoważone, strachliwe( powodem może byś brak socjalizacji lub jej zły przebieg).
Nawet u ludzi, istot myślących, nie nazwiemy agresywnym nikogo kto ma problemy psychiczne ( miedzy innymi nerwice) tylko dlatego, ze „zachował się agresywnie” w określonych sytuacjach np. czuł się zagrożony.
Proszę nie mylić agresywnych zachowań z agresywnymi odruchami. Odruchy to instynktowna bądź wyuczona reakcja na pewne sytuacje, zdarzenia.
Nie wiem jak mam już pisać, aby zostało to zrozumiane. Jej charakter jest świetny a po sterylne będzie jeszcze lepszy, ale problemy, jakie ma przez zły kontakt z człowiekiem w trakcie, gdy dorastała spowodował, ze nie mogłam jej pomóc przestać bać się człowieka kosztem mojego dziecka.
Mogłaby pani napisać czy chętnie nastawia się do głaskania i czy nie ucieka przed wyciąganą ręką. Czy nie kuli uszu, a w chwili, gdy ktoś nagle wejdzie do pokoju czy zostaje spokojna czy w większości przypadków stara się biec w przeciwna stronę, schować się?
Zwierzeta wyczuwają nasza energie, to czy jesteśmy zdenerwowani, czy się boimy i nie będzie nic dziwnego jak Lusia odnajdzie u pani równowagę. Jeśli ja jej przestałam ufać to jak ona miała mi zaufać i to samo z moim synkiem.