Mamy znowu kolejne dwa boroczki zabrane z zaciemnionej, brudnej piwnicy, w którym nie było dostępu do światła dziennego, żadnego okienka, nic a nic. Czuć było w piwnicy stęchliznę i pleśń, wszędzie leżały narzędzia do majsterkowania i różne rupiecie, a króliczki siedziały w klatkach (na oko 50-60 cm) jeden obok drugiego, w gnoju po uszy, na mokrych trocinach, nie zauważyłam w klatce żadnego żarełka, sianka.
Chłopak w milczeniu z papierochem w ustach zaprowadził mnie do piwnicy, wsadził króle do transportera. Ani słowa nie pisnął, nawet dzień dobry czy do widzenia
Tak bardzo się śpieszyłam, że nie zdążyłam nawet dokładnie przyjrzeć się królikom, a co dopiero sprawdzić, co mają pod omykiem. Także nie znam płci. Z tego co zdażyłam zauważyć to miały pazurki niczym wilkołak, jeden to czarny lewek, a drugi beżowy. Czarny lewek jutro pokica do Wrocławia do DT, natomiast ten beżowy jest w DT na Śląsku.
Dziękuję przede wszystkim jucie, dori, zgadze, króliczej mamie i Agacie za pomoc
Dzięki temu króliczki mają szansę na lepsze życie, już nigdy przenigdy nie będą zamykane w paskudnej piwnicy...
Póki co na razie dostałam zdjęcia z DT tego bezowego (niedługo trzeba będzie wymyślić jakieś imie dla niego)