Kasiu nie złość się na Mirellkę - to my winni jesteśmy, bo Niuniek podbił nas od pierwszego dnia.
Moja mama zapytana co robimy z Niuńkiem odpowiedziała, że jeśli ma iść do adopcji, to musi być taka osoba jak ja - nie wiem co to miało znaczyć bo nie wnikałam. Czy to, że zwariowana jestem w temacie króliczym, czy coś innego.
W każdym bądź razie znaczyło na pewno, że nie chce go oddać. Za nami były ciężkie dni, miesiące... a Niuniek trafił do nas w takim momencie, że wszystko zaczęło się zmieniać o 180 stopni. Na lepsze. To wymiana - my daliśmy mu to , czego nie miał do tej pory z różnych względów - zainteresowanie, wolność, nie jest sam cały dzień, a on dał nam SIEBIE i to, co w związku z jego przybyciem do domu się dzieje, a dzieje się dobrze. Anetka będąc u mnie widziała jaka zmiana nastąpiła u mojej mamy i była zaskoczona.