Autor Wątek: złamanie palca  (Przeczytany 5919 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

mejandra

  • Gość
złamanie palca
« dnia: Lipiec 23, 2010, 07:18:54 am »
mam problem z moim Maniutkiem. Otóż 2 dni temu zauważyliśmy z chłopakiem, że mały oszczędza lewą tylną łapkę. Następnego dnia królik poślizgnął się na parkiecie i od tej pory już wyraźnie kulał na tą łapkę, a w pewnym momencie już ja podkurczył i starał się skakać na trzech.Traf chciał, ze szliśmy tego dnia na obcięcie pazurków i szczepienie, więc pierwsze co to powiedziałam weterynarzowi o tej łapce. Stwierdził, że w takim razie o szczepieniu i obcinaniu pazurków nie moze być mowy. Podał Mańkowi leki, mówił, że to na kulenie i kazał się zglosić dnia następnego. Nie obejrzał łapki ani nic, nie powiedział jakie leki podał, przypuszczam, ze to było coś przecizapalne i przeciwbólowe. Królik następnego dnia rzeczywiście przestał kuleć, ale dziwnie stawiał łapkę, jakby trochę na bok. obejrzałam mu dokładnie łapkę sama. Okazało się, ze jeden z paluszków "buja się" w jedną stronę.Porównałam go z drugą łapką, a tam wszystkie palce były ładnie napięte. Te chory paluszek w lewej łapce był bardzo luźny.Jak poszliśmy do weta na kontrolę, zasugerowałam mu, że królik ma chyba złamanego palca.On na mnie spojrzał i stwierdził, ze przesadzam.Podał mu leki jeszcze raz, zaszczepił i zabrał się do obcinania pazurów.popatrzył na chorego palca i stwierdził, że może i wyskoczył ze stawu, a za chwilę, że może i mam rację, że jest złamany.Ale on nic z tym nie zrobi, palec może mu tak już "dyndać" a jak coś będzie nie tak to prześwietlenie zrobimy i bedziemy mysleć co dalej, ale pewnie trzeba będzie amputować. I powiedział, że to złamanie to wina za długich pazurków. Czy może tak być? Maniek często zawadza o drzwiczki klatki jak wyskakuje i myślę, że to może być przyczyna. W każdym razie bardzo byłam zła na weta, miałam go za kompetentną osobę, a tu mnie tak zawiódł. Zawsze Mańkiem opiekował się jego brat (młodszy i z krótszą praktyką, a jednak chyba lepszy), ale akurat był na urlopie.
Martwię się o tego palca, Maniek juz nie oszczędza łapki, skacze na niej, jest wesoły, bryka, ale obawiam się że paluszek się nie zrośnie, albo co gorsza wejdzie jakis stan zapalny albo martwica. Nie wiem co robić. Może ktoś miał jakieś doświadczenia w tym względzie?

Offline mysza

  • Użytkownik
  • *
  • Członek SPK wspierający/honorowy
  • ***
  • Wiadomości: 6041
  • Płeć: Kobieta
Odp: złamanie palca
« Odpowiedź #1 dnia: Lipiec 23, 2010, 10:59:45 am »
Najlepiej zmienic weta, i to szybko, najlepiej na weta który zna się na królikach (lista takich wetów: http://www.kroliki.net/pl/weterynarze/weterynarze/lekarze-weterynarii-wg-miejscowosci ) Pojechać chociaż jest może którys daleko ale będziesz spokojna, że królik jest pod dobra opieka i się wyleczy. Ciągniecię z tym wetem daleszej współracy myślę, że sensu nie ma, skoro lekceważy to, że ty lepiej znasz uszaka od niego.

Przy złamaniach nic nie zrobimy sami- tutaj trzeba weterynarza i to jak najszybciej bo uszak cierpi.

Offline jpuasz

  • Członek SPK
  • ****
  • Członek SPK
  • ****
  • Wiadomości: 2034
  • Płeć: Kobieta
  • GRUPA ADOPCYJNA SPK
  • Lokalizacja: Łódź
  • Moje króliki: Pusiek i Kulka
  • Za TM: Liska
Odp: złamanie palca
« Odpowiedź #2 dnia: Lipiec 23, 2010, 11:05:48 am »
u mnie królica na DT złamała 2 palce i miała je amputowane. Tylko tam kości były połamane na wiele małych kawałków i przy każdym ruchu by ją to bolało. Królik koleżanki też złamał palca i nic nie było robione, ale koleżanka poszła do weta w Łodzi (nie do specjalisty, tylko do zwykłego) i nic nie robili. Nie wiem czy tam jest wszystko w porządku, ale do króliczego weta nie chcą jechać. Jeśli Ci zależy na króliku, to powinnaś pojechać do Warszawy do dr Rzepki w lecznicy Anima (dobrze by było wcześniej się umówić). Namiary znajdziesz na stronie SPK w dziale weterynarze.



Liska była z nami 4 lata, 6 miesięcy, 3 tygodnie i 5 dni (od 01.09.2009 do 27.03.2014)

mejandra

  • Gość
Odp: złamanie palca
« Odpowiedź #3 dnia: Lipiec 23, 2010, 20:20:15 pm »
No już się uspokoiłam. Poszłam do innego weterynarza. Pan fachowo zbadał łapkę i stwierdził, że to nie jest złamanie tylko uraz przemieszczenie kości w stawie, ale dla pewności zrobił rentgena.Zdjęcie potwierdziło diagnozę. Co najlepsze pan weterynarz powiedział, ze królik ma za długie pazurki (a wczoraj przecież inny wet je obcinał) i jeszcze aż o połowę je skrócił. Diagnozę tamtego lekarza pozostawił bez komentarza. Dał lekki środek przeciwbólowy i Maniuś ma zalecenie, które wykończy i mnie i jego, niestety :icon_curve .Otóż musi przez tydzień siedzieć w transporterze, żadnego biegania, skakania, może wychodzic na jedzenie i się załatwić, a tak to siedzieć na miękkej podusi, żeby się jak najmniej ruszał i miał miękkie podłoże, to wtedy łapka szybko się zagoi. Inaczej gojenie będzie bardzo długie i może dojść do zwyrodnień. Bardzo miły Pan i Pani pielęgniarka. A do tamtego pseudoweterynarza to już nigdy nie pójdę. Kto takim daje prawo do wykonywania zawodu?

Offline mysza

  • Użytkownik
  • *
  • Członek SPK wspierający/honorowy
  • ***
  • Wiadomości: 6041
  • Płeć: Kobieta
Odp: złamanie palca
« Odpowiedź #4 dnia: Lipiec 23, 2010, 21:19:17 pm »
Z tego co ja wiem, to takie przemieszczenia reguluje się operacyjnie. Przemieszczanie kości w stawie to z czego może być?

Hmm, czy ja się mylę? Niech mnie ktos poprawi w razie czego :)

mejandra

  • Gość
Odp: złamanie palca
« Odpowiedź #5 dnia: Lipiec 24, 2010, 09:15:38 am »
Facet powiedział, ze żadnych złamań nie ma i nie trzeba usztywnienia. To jest coś jak wybicie i to się zagoi, tylko królik musi oszczędzać łapkę (siedzie teraz w swojej klatce na kołderce i się denerwuje, bo nienawidzi mieć czegoś pod sobą-wielbiciel parkietów i czystego dna klatki). Uraz jest niewielki spowodowany prawdopododnie za długimi pazurkami (obcinanymi zawsze u tego weterynarza od amputacji). Maniuś ma dojść do siebie, ale na kontrolę trzeba iść. Cały czas tą łapkę obmacywał więc może ją nastawił. W każdym razie mój łobuz był spokojniejszy u tego weta i nawet zezwolił na zdjęcie, na co wszyscy się zdziwili, bo z niego wierciuś nie z tej ziemi. A co do tego czy powinno się operacyjnie leczyć, nie wiem. Weterynarz, u którego byłam był z polecenia sąsiadki. Ona już przerobiła chyba wszystkie zwierzęta i wszystkich weterynarzy. No ale mieszkam w małym mieście, więc pewnie czysto specjalisty tu nie ma. W każdym razie pan miał bardzo dużo dyplomów szkoleń, również w leczeniu małych zwierząt. A na wyjazd gdzieś dalej do lekarza nie mam niestety możliwości, pracuję w takim trybie, ze jest to nie realne, nawet urlopu nie mogę wziąść, bo naraziłoby to firmę na przestoje. do listopada nie mam urlopu.