Postawiłam ich przed faktem dokonanym...
Moim zdaniem jest to najgorsze wyjscie. Po pierwsze podpadasz rodzicom, po drugie moga wyrzucic zwierzaka. I co wtedy? Rzucisz sie na podloge jak bachory w SuperNiani? ;]
Ja naklanialam mame od polowy piatej klasy podstawowki. Wtedy moja wiedza byla taka jak tych dzieci na Zapytaju
Zaczelam jednak czytac, znalazlam Swiat Krolikow (Aseti) i Uszata Strone, z ktorych sporo sie dowiedzialam. Wertowalam tez forum SPK (czyli to
), zeby poczytac co sadza o danych rzeczach wlasciciele krolikow. Nie wiedzialam niestety o adopcjach. W koncu, po dluugim przekonywaniu, zamowilam krolinke w zaufanym zoologu (na miejscu jest wet). Zuza trafila do mnie w maju, czyli pod koniec szostej klasy. Ojciec jakos sie zgodzil, ale pewnie dlatego, ze mama nie pytala go o zdanie, tylko po prostu powiedziala, ze jestem na tyle duza, ze bede mogla miec krolika. Troche marudzil, a w koncu dotarlo do niego, ze to nie jego interes. Teraz raz jest dla Zuzy mily, a raz wredny i lazi po domu, grozac, ze jak mala jeszcze raz nasika w moim pokoju, to ja wywali, albo odda...
Niemniej jednak w zyciu nie postanowilabym rodzicow przed "faktem dokonanym". No chyba, ze chodziloby o jakiej malo zajmujace zwierzatko w stylu chomika, albo myszki, ale nie planuje zakupu. Uwazam, ze kupujac jakiekolwiek zwierze bierze sie za nie odpowiedzialnosc, a jesli sie jej nie ma, to potem cierpi z reguly niefartowny zakup.
Nie popieram takze kupowania prezentow-niespodzianek w postaci krolikow, bez uzgodnienia zakupu z rodzicami solenizanta. Moja kolezanka rok temu dostala krolika w pudelku... Klatke i jedzenie musiala kupic sama... Ostatecznie krolik pokical za TM, ale mial w miare szczesliwe, choc krotkie zycie.
Ten prezent mial jednak pewien plus. Malutkie kroliczatko przekonalo mame, ze i my mozemy sobie takiego sprawic
[ Dodano: Nie Sty 17, 2010 11:24 am ]Postawiłam ich przed faktem dokonanym...
Moim zdaniem jest to najgorsze wyjscie. Po pierwsze podpadasz rodzicom, po drugie moga wyrzucic zwierzaka. I co wtedy? Rzucisz sie na podloge jak bachory w SuperNiani? ;]
Ja naklanialam mame od polowy piatej klasy podstawowki. Wtedy moja wiedza byla taka jak tych dzieci na Zapytaju
Zaczelam jednak czytac, znalazlam Swiat Krolikow (Aseti) i Uszata Strone, z ktorych sporo sie dowiedzialam. Wertowalam tez forum SPK (czyli to
), zeby poczytac co sadza o danych rzeczach wlasciciele krolikow. Nie wiedzialam niestety o adopcjach. W koncu, po dluugim przekonywaniu, zamowilam krolinke w zaufanym zoologu (na miejscu jest wet). Zuza trafila do mnie w maju, czyli pod koniec szostej klasy. Ojciec jakos sie zgodzil, ale pewnie dlatego, ze mama nie pytala go o zdanie, tylko po prostu powiedziala, ze jestem na tyle duza, ze bede mogla miec krolika. Troche marudzil, a w koncu dotarlo do niego, ze to nie jego interes. Teraz raz jest dla Zuzy mily, a raz wredny i lazi po domu, grozac, ze jak mala jeszcze raz nasika w moim pokoju, to ja wywali, albo odda...
Niemniej jednak w zyciu nie postanowilabym rodzicow przed "faktem dokonanym". No chyba, ze chodziloby o jakiej malo zajmujace zwierzatko w stylu chomika, albo myszki, ale nie planuje zakupu. Uwazam, ze kupujac jakiekolwiek zwierze bierze sie za nie odpowiedzialnosc, a jesli sie jej nie ma, to potem cierpi z reguly niefartowny zakup.
Nie popieram takze kupowania prezentow-niespodzianek w postaci krolikow, bez uzgodnienia zakupu z rodzicami solenizanta. Moja kolezanka rok temu dostala krolika w pudelku... Klatke i jedzenie musiala kupic sama... Ostatecznie krolik pokical za TM, ale mial w miare szczesliwe, choc krotkie zycie.
Ten prezent mial jednak pewien plus. Malutkie kroliczatko przekonalo mame, ze i my mozemy sobie takiego sprawic