Wiem, że trochę za wcześnie na zaprzyjaznianie, ale jakoś tak samo wychodzi
staram sie ich pilnować ( wziełam sobie z tej okazji tydzień wolnego ) ale panienka zawsze znajdzie sposób na przechytrzenie mnie, a niechce jej trzymać w zamkniętej kuchni, w ogóle to mylę je bo są do siebie bardzo podobne, obydwa rudzielce z ciemnymi pycholkami, Kicka odrózniam jedynie po uszach bo ma szersze i włochate
Bufi jest strasznym pieściochem, ledwo zaczne ją głaskać rozpłaszcza się i mogłaby tak leżeć i leżeć
Zalbi, wielkością są mniej więcej takie same, tyle, że Bufisia ma drobniejsze kości, przy szerokich "laciach" Kicka jej łapki wydają sie szczuplutkie, no ale to w końcu jest kobietka
Bić się nie biły, urządziły jedynie gonitwę wokól stolika i dopiero jak panienka zaczęła zmykać w stronę kuchni to Kicol ją chapsnął w zadek, ale nieszkodliwie, pooglądałam tylną część królewny i poza niewielką wystającą kępką futra nie było śladu. Imię na razie zostaje, chociaż mąż zaczął wołać na zajca Buła ( nie mylić z moim nickiem
) to dlatego, ze jest trochę pulchniutka
Siedzę przed kompem i opluwam klawiature ze śmiechu, panna ma straszna ochotę wbiec do pokoju, gdzie przebywa Kicek, odbywa się to mniej więcej tak - Bafi szybko biegnie przez przedpokoj a za ścianą pokoju siedzi przyczajony Kicol, ktory nagle wyskakuje i widać tylko jak panienka gwałtownie hamuje tyłem ( jak w filmach animowanych) wrzuca wsteczny i zmyka do kuchni a Kicaj z powrotem chowa sie za ścianę
robią te swoje podchody już dobre 45 minut
Pokój mam obobkowany a kuchnie zasiuraną, chociaż wczoraj ładnie robiła do kuwetki, obydwaj mnie załatwili
jutro czeka mnie porządne sprzątanko, a teraz idę spać