Autor Wątek: W oczekiwaniu na zabieg...i szansę  (Przeczytany 10842 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Beata

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 66
  • Płeć: Kobieta
  • moja nieustająca radość
W oczekiwaniu na zabieg...i szansę
« dnia: Marzec 29, 2009, 22:19:40 pm »
Od 3 tygodni mój królik Tuśka ma problemy zdrowotne. A zaczęło się to tak - najpierw przez 3 dni nic nie ubywało granulatu z miseczki, i robił się coraz chudszy, coraz mniejsze bobki, a oprucz tego mały zgrzytał dziwnie ząbkami (na początku nie skojażyłam tego z bólem, bo lubił też lekko zgrzytać przy pieszczotach).
Wierczorem poszłam z nim do weta- była to młoda wetka na zastępstwie. Zasugerowałam, że może coś z zębami bo tuśka zamiast gryźć próbowała lizać natkę -stwierdziła po badaniu bez otoskopu że z zębami ok, temp. 37,2 + wzdęce - zleciła kroplówki i 3 zastrzyki z abntybiotykami, miałam dokarmiać gerberem i obserwować czy będzie sikać - doczekałam się o 2 w nocy (choroba nerek wykluczona).
Po dwu dniach temp. 39,9. Po kolejnych 5 dniach leczenia kropl + zastrzyków wet (też bez otoskopu) zbadał pyszczek i powiedzał, że ostatni siekacz z prawej strony jest zbyt wysoki. Zdecydował taż, że mam dalej podawać antybiotyk w tabletce (rozkruszonej 1/10 część).
Po dwu dniach z przerażeniem zauważyłam mały guzek na prawym policzku -szybko do weta - zastrzyki i diagnoza - promienica(!) zmiana antybiotyku w tabletce (tym razem 2 x dziennie 1/10 tabl). Wetka mówi że trzeba będzie naciąć ropień - że jest od zakłucia. Podała też lek homeopatyczny na wzmocnienie. Następna dawka za 4 dni....a Tuśka w dalszym ciągu nie ma apetytu (skóra i kość).  
Po 4 dniach z wisienki ropień urusł do czereśni. Homeopatia + skierowanie na prześwietlenie.
Na drugi dzień - w innej lecznicy na RTG wyszło, że zęby są poprzerastane, ale ropień nie jest okołozębowy (na szczęście).
Kolejna homeopatia i decyzja o zabiegu - na sobotę 28.03.
A ja podaję strzykawką na siłę antybiortk w tabletce, lacidofil, siemię lniane, próbuję też podać do zjedzenia (bez efektu) natkę, rozgniecionego banana, tarte jabłko - dopiero w piątek wpadłam na pamysł ... a może tarta marchewka - udało się.
Lecz niestety od rana w sobotę potworna biegunka (zabieg!) Nie wiem czy to od marchwi czy może ucholek coś wyczuł (ja ;( od 3 dni). Poszliśmy do weta no i oczywiście zabieg odłożony - nie przeżyłby narkozy- kroplówki, antybiotyk, no-spa, witaminy, homeopatia i odrobaczenie. Mam mu podawać mielone siemię lniane zapażone w 200 ml - 2 ml co godzinę.
Dziś biegunka minęła, a ja nabrałam już wprawy w podawaniu strzykawką. Wet  po badaniu otoskopem (wreszcie!) powiedział, że trzeba skorygować zęby, a ropień postarają się usunąc z torebką - jest nadzieja. Podał antybiotyk, homeopatię i no-spa. Jutro (30.03)mam czekać na telefon - o której godzinie będzie zabieg. Ugotowałam też marchewkę - Tuśka zaczoł jeść - wreszczie !!!

Bardzo proszę o trzymanie kciuków (i łapek) za Tuśkę - bo nadal nie jest w dobrym stanie i narkoza jest nadal ryzykowna.

Przepraszam też że się tak rozpisałam - ale jest mi też strasznie ciężko.  

Odkryłam też, że im więcej ucholek wymaga szczególnej troski - tym jeszcze bardziej jest :heart .


Tuśka - na zawsze pozostaniesz w naszych sercach

Majewa

  • Gość
W oczekiwaniu na zabieg...i szansę
« Odpowiedź #1 dnia: Marzec 29, 2009, 22:28:57 pm »
Mam kuzynke w Inowrocławiu niedaleko bydgoszczy też miał królkiaka i zna ponoć jakiegos dobrego weta  i jeżeli by Cie to interesowała to mogę zdobyć adres lecznicy, jak by co to daj znać :) Mam nadzieje że wszystko bedzie dobrze  :przytul

kasiagio

  • Gość
W oczekiwaniu na zabieg...i szansę
« Odpowiedź #2 dnia: Marzec 29, 2009, 22:33:12 pm »
Trzymam kciuki !! Wszystko będzie dobrze !!  :przytul

Offline sylwiaG

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 2440
W oczekiwaniu na zabieg...i szansę
« Odpowiedź #3 dnia: Marzec 30, 2009, 00:09:41 am »
Mam nadzieję, że Wasz zabieg się uda .. zyczę powodzenia i 3mam kciuki.
SylwiaG

Offline roxi7659

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 2412
  • Płeć: Kobieta
  • króliki :)
W oczekiwaniu na zabieg...i szansę
« Odpowiedź #4 dnia: Marzec 30, 2009, 07:27:27 am »
My też trzymamy kciuki i łapki   :bukiet  :bukiet  :bukiet  :bukiet

Offline Katka

  • Użytkownik
  • *
  • Członek SPK
  • ****
  • Wiadomości: 506
  • Płeć: Kobieta
  • GRUPA ADOPCYJNA SPK
W oczekiwaniu na zabieg...i szansę
« Odpowiedź #5 dnia: Marzec 30, 2009, 07:40:43 am »
Kilka razy był juz na forum temat weterynarzy z Bydgoszczy. Madzia85, z grupy adopcyjnej, odradza jakiekolwiek leczenie królika u wetów z Bydgoszczy, a juz na pewno odradziłaby korekcję zębów czy leczenie ropnia lub promienicy (o ile w ogóle wiedzą co to jest i jak leczyć). Magda ze swoimi i adopcyjnymi ucholami dojeżdża z Koronowa do weta w Toruniu, co właśnie Tobie też chciałam doradzić.
Weterynarzowi można oddać królika (i nie tylko z zamkniętymi oczami).
Zastanów się, trasa Bydgoszcz - Toruń nie jest taka straszna, a tu przynajmniej masz pewność, że uchol miałby właściwą opiekę...

Offline sylwiaG

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 2440
W oczekiwaniu na zabieg...i szansę
« Odpowiedź #6 dnia: Marzec 30, 2009, 10:45:44 am »
jedz do jak najlepszego weta  to wiem juz na pewno , bo 'zwykli' mogą nie podołać ...  :przytul
SylwiaG

Aneczka

  • Gość
W oczekiwaniu na zabieg...i szansę
« Odpowiedź #7 dnia: Marzec 30, 2009, 10:48:48 am »
Trzymam kciuki, rozumiem co czujesz

koralenia

  • Gość
W oczekiwaniu na zabieg...i szansę
« Odpowiedź #8 dnia: Marzec 30, 2009, 10:52:56 am »
Jestesmy z wami,pisz jak poszlo.

Offline madzia85

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 2523
  • Płeć: Kobieta
  • POŚREDNIK ADOPCYJNY AZYLU
    • Azyl Dla Królików w Toruniu
W oczekiwaniu na zabieg...i szansę
« Odpowiedź #9 dnia: Marzec 30, 2009, 18:55:43 pm »
Beata zajrzyj prosze na ten temat - http://forum.kroliki.net/topics35/2515,15.htm - zalety toruńskiego weta starałam sie przedstawić jak najdokładniej - nawet jak Twoj krolis bedzie juz po zabiegu warto skonsultowac jego leczenie z dr Krawczykiem. Daj znać jak on się czuje, trzymam mocno kciuki, żeby szybko wrócił do zdrowia  :przytul

Offline Beata

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 66
  • Płeć: Kobieta
  • moja nieustająca radość
W oczekiwaniu na zabieg...i szansę
« Odpowiedź #10 dnia: Marzec 30, 2009, 20:54:31 pm »
Dzisiaj dostałam telefon od weta że mam przyjść z Tuśką o 12 - stawiliśmy się.  I usłyszałam, że ze względu na to, iż nie ma możliwości opieki całodobowej (prawdopodobna konieczność kroplówek po zabiegu) podał Tuśce antybiotyk, kroplówkę, homeopatię na wzmocnienie i kazał udać się do lecznicy - szpitala weterynaryjnego. Przygotował też dla Tuśki książeczkę zdrowia z wszystkimi informacjami odnośnie przebiegu leczenia. Przedzwoniłam do wskazanej przez weta lecznicy i po pytaniu o przyjęcie do korekty zębów i usunięcie ropnia usłyszałam, że to nie ropień tylko promienica, i że nie ma sensu leczenie, bo tylko zwierzę cierpi. Wyrok więc zapadł tam już zaocznie  !!

Chcę dodać, że Tuśka zaczął odzyskiwać apetyt, zjadł parę kostek gotowanej marchewki, dużo liże lizawkę solną i zaczął pić samodzielnie wodę z miseczki. Może zadziałało Wasze wsparcie i ciepłe myśli ??  Tuśka wyraźnie odzyskuje chęć do życia.

Pozostaje mi jedynie wizyta u dra Krawczyka w Toruniu, ale nie mam samochodu więc muszę swkożystać z PKP lub PKS. Czy mógłby mi ktoś z Torunia podpowiedzieć jak trafić do dra Krawczyka -chodzi mi o dojazd do gabinetu (jakim numerem autobusu miejskiego z dworca), bo ja kompletnie nie znam Torunia. I jeszcze jedno - czy to jest szpital weterynaryjny (jeśli w grę wchodziłoby leczenie stacjonarne)?

Bardzo wszystkim dziękujemy za słowa wsparcia.

Z drugiej strony cieszę się że bydgoski wet zrezygnował z ryzykownej operacji w sytuacji, gdy nie był pewny co do swych kompetencji.


Tuśka - na zawsze pozostaniesz w naszych sercach

Offline madzia85

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 2523
  • Płeć: Kobieta
  • POŚREDNIK ADOPCYJNY AZYLU
    • Azyl Dla Królików w Toruniu
W oczekiwaniu na zabieg...i szansę
« Odpowiedź #11 dnia: Marzec 30, 2009, 21:32:10 pm »
No cóż.... faktycznie lepiej, że nie podjął się leczenia skoro nie ma o nim pojęcia. Niestety kolejny dowód na to, że nie można liczyć na bydgoskich wetów... W środę będę jechać do Torunia samochodem więc jeśli chcesz możesz zabrać się ze mną :) napisz mi tylko na gg 3476261 albo wyslij do mnie tutaj prywatną wiadomosc gdzie mozemy sie spotkac - jesli mieszkasz w Fordonie albo blisko ulicy fordonskiej, jagielonskiej to moge podjechac do Ciebie pod sam dom :) Mam nadzieję, że nie jest jeszcze za późno... Dr Krawczyk ma mały gabinet - nie ma mozliwosci zatrzymania zwierzaka na kilka dni, ale jesli bedzie potrzebna oprecja to wykona ją na miejscu i odda Ci juz wybudzonego uszola łącznie ze wskazówkami jak dalej postępować. Nie martw się - będziemy walczyć o Tuśkę  :przytul

[ Dodano: Pon Mar 30, 2009 9:35 pm ]
aaaa zapisz sobie mój nr tel - ********** - do 16 jestem dostępna tylko przez smsy.


edit by magda24: usunięto nr telefonu na prośbę użytkownika
« Ostatnia zmiana: Styczeń 20, 2015, 19:14:50 pm wysłana przez magda24 »

Offline Katka

  • Użytkownik
  • *
  • Członek SPK
  • ****
  • Wiadomości: 506
  • Płeć: Kobieta
  • GRUPA ADOPCYJNA SPK
W oczekiwaniu na zabieg...i szansę
« Odpowiedź #12 dnia: Marzec 31, 2009, 07:40:22 am »
Jeśli będzie potrzeba, żeby uszol został w Toruniu, bo np. potrzebne będą codzienne wizyty to na kilka dni możemy królinkę zatrzymać u siebie i jakoś zoorganizować wizyty u Krawczyka. Trzymamy kciuki  :heart

Offline madzia85

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 2523
  • Płeć: Kobieta
  • POŚREDNIK ADOPCYJNY AZYLU
    • Azyl Dla Królików w Toruniu
W oczekiwaniu na zabieg...i szansę
« Odpowiedź #13 dnia: Marzec 31, 2009, 09:59:03 am »
Dzięki Katka  :przytul  na Was zawsze można liczyć  :* Mam nadzieję, że do jutra stan królasa się nie pogorszy... Beata na wszelki wypadek od jutra rana nie dawaj nic małemu do jedzenia - w razie gdyby mial miec zabieg. Zobaczymy co dr Krawczyk powie. Na wieczor i na noc normalnie daj mu jesc (jesli wogole cos zjada :( ) no i wode caly czas - jutro tez. Pić musi. Jak wyjedziemy po 16 to wejdziemy do gabinetu pewnie dopiero okolo 20 więc wystarczy ze tylko od rana bedzie troszkę przegłodzony. W zasadzie nie trzeba glodzic krolikow przed zabiegami bo nie maja odruchu wymiotnego ale dzieki temu latwiej poddaja sie narkozie.
No nic trzymajcie wszyscy kciuki za naszą jutrzejszą ważną wyprawę...

nuka

  • Gość
W oczekiwaniu na zabieg...i szansę
« Odpowiedź #14 dnia: Marzec 31, 2009, 10:17:05 am »
madzia85,
na nas mozecie liczyć. Trzymamy wszystkie pazurki. Uda się to pewne  :jupi

Offline Katka

  • Użytkownik
  • *
  • Członek SPK
  • ****
  • Wiadomości: 506
  • Płeć: Kobieta
  • GRUPA ADOPCYJNA SPK
W oczekiwaniu na zabieg...i szansę
« Odpowiedź #15 dnia: Marzec 31, 2009, 10:31:14 am »
Magda, rozumiem, że wyprawa jest już pewna ;) Będziemy trzymać kciuki.
Beata, zrób tak jak mówi Madzia, tylko weż ze soba coś co uszol lubi. Jeśli nie będzie miał zabiegu podetkniesz mu od razu pod pyszczek, bo jak wrócicie do domu to juz noc prawie będzie. chyba, że uszaste zostanie, ale wtedy tez lepiej, żeby miał coś co lubi, bo nie wiem czy menu naszej Alaski to mu w smak będzie  :diabelek No chyba, że nie ma specjalnych upodobań smakowych ;)

Offline Beata

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 66
  • Płeć: Kobieta
  • moja nieustająca radość
W oczekiwaniu na zabieg...i szansę
« Odpowiedź #16 dnia: Kwiecień 02, 2009, 16:31:24 pm »
Tuśka jest już po operacji !!

Dzięki Madzia85 :bukiet  za transport do dra Krawczyka i towarzyszenie w tych chwilach (sama wiesz jak było ciężko)

Niestety wet mie mógł podać pełnej narkozy (przez wzdęcie), a Tuśka troszkę wierzgał i piszczał smutny_krolik . Był naprawdę bardzo dzielny. Dr Krawczyk naciął mu ropień, oczyścił, usunął trzonowca, skorygował ząbki i zszył ranę. Wreszcie PRAWDZIWE LECZENIE - ale to dopiero początek.

Nadal proszę o bardzo, bardzo mocne trzymanie kciuków za wyzdrowienie Tuśki - bo wet powiedział, że ropa doszła do kości - a to już jest poważne.

Po przyjeździe do domu Tuśka wybudzał się i nie mógł stanąć na łapkach - czołgał i miotał się po klatce, usnął o 2. Rano przykleił się do miseczki z wodą - miał chyba gorączkę bo próbował cały czas pić. Później próbował troszkę granulatu rozmoczonego w rozwodnionym siemieniu. Widać że jest obolały. Dałam mu też napar z rumianku z lakcidem i pije. Nie mogę się już doczekać, kedy będę mogła mu podać zastrzyk znieczulający (mam porcję na 3 dni) i zastrzyk z gentamycyną (na 5 dni).

Niepokoi mnie jednak, że wypadł mu "sznureczek", który miał założony w ranę, i Tuśka ma przechyloną główkę (rana ciągnie?) mam nadzieję, że to nie porażenie nerwu.

Na kontrolę i zdjęcie szwów jedziemy za 2 tygodnie, ja postaram się opisywać na bieżąco stan Tuśki.


Tuśka - na zawsze pozostaniesz w naszych sercach

Offline reniaw

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 2697
  • Płeć: Kobieta
  • Franuś
W oczekiwaniu na zabieg...i szansę
« Odpowiedź #17 dnia: Kwiecień 02, 2009, 18:48:56 pm »
bidulek :( nacierpi sie
trymamy mocno,mocno lapki :przytul
jaki sznureczek wypadl? :hmmm
sama bedziesz robic zastrzyki?
Tylko życie poświęcone innym warte jest przeżycia.
- Albert Einstein

Offline madzia85

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 2523
  • Płeć: Kobieta
  • POŚREDNIK ADOPCYJNY AZYLU
    • Azyl Dla Królików w Toruniu
W oczekiwaniu na zabieg...i szansę
« Odpowiedź #18 dnia: Kwiecień 02, 2009, 21:44:19 pm »
Beata nie ma za co - najważniejsze to teraz wyciągnąć Tuśka z tego wszystkiego na tyle ile to możliwe...  :przytul
Niestety zbyt długo nie podjęto odpowiedniego leczenia i ropień zaczął wchodzić w kość... cała operacja to była rzeźnia :( Doktor dał z siebie wszystko a Tuśka naprawdę był dzielny. Był pod pełną narkozą - Beata tak jak Ci mówiłam, króliki wierzgają podczas zabiegu ale nic nie czują - nie odczuwają bólu. Doktor nie zdecydowałby się operować "na żywca" albo na wpół "żywca". Doktor nie podał całej dawki narkozy bo Tuśka jest tak słaby, że wystarczyło tyle co dał i usnął od razu. No i te jelitka ktore nie pracuja tak jak trzeba - tzeba bylo tez na nie uwazac bo narkoza na pewno im nie pomogla :(

Sznureczek to podejrzewam ze chodzi o szew  :>   Tak jak Beata pisalam Ci w smsie musisz obserwowac czy nic sie zlego z raną nie dzieje - szwy muszą trzymać!

Co do karmienia - to wszystko po mału i ostroznie - mam nadzieje ze zle zrozumialam i nie mieszasz lakcidu z rumiankiem tylko podajesz to i to osobno do picia  :>

Zastrzyki Beata bedzie robic sama - doktor pokazal jak - zrobila przy doktorze jeden wiec sobie poradzi.

Tuśka bardzo potrzebuje Waszego wsparcia bo jego stan niestety jest poważny...

Offline zgaga14

  • Członek SPK
  • ****
  • GRUPA ADOPCYJNA SPK
  • **
  • Wiadomości: 2977
  • Płeć: Kobieta
  • GRUPA ADOPCYJNA SPK
W oczekiwaniu na zabieg...i szansę
« Odpowiedź #19 dnia: Kwiecień 02, 2009, 22:49:31 pm »
Trzymam kciki za ucholka :*



Zdumiewają mnie ludzie.
"Pomogłam -działaczowi SPK z innego miasta- ponieważ zgłosiłam mu umierającego królika! Sam musiał tam pojechać, odebrać królika, zajmować się zdychającym/ciężko chorym zwierzęciem, ale co tam! Jak ten działacz SPK śmie nie doceniać mojej ciężkiej roboty???????!".I tracę wiarę w ludzkość, serio.

Offline sylwiaG

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 2440
W oczekiwaniu na zabieg...i szansę
« Odpowiedź #20 dnia: Kwiecień 02, 2009, 23:00:01 pm »
Martwię się o Tuśka , ale na pewno będzie dobrze !! :bukiet
SylwiaG

Offline Beata

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 66
  • Płeć: Kobieta
  • moja nieustająca radość
W oczekiwaniu na zabieg...i szansę
« Odpowiedź #21 dnia: Kwiecień 03, 2009, 18:23:15 pm »
Dzisiaj już Tuśka nie przekrzywia główki.
Jednak mam wielki problem z pojeniem - wczoraj pił z miseczki podniesionej pod pyszczek, a dziś rumianek pije jedynie tak: ja maczam palec w miseczce z rumiankiem, a on zlizuje z palca kropelkę. Dziś do jedzenia zrobiłam mu siemię lniene (odcedzone - bez łupek), w tym wywarze gotowałam płatki owsiane (jeszcze raz odcedziłam wszystko). Nie chciał tego jeść z miseczki. Kilka razy liznął gdy wszystko skropiłam rumiankiem (który bardzo mu zasmakował). Widzę że wiele trudności sprawia mu jedzenie - lizać próbuje jedynie po stronie pyszczka bez ropnia. Wcześniej karmiłam go po tej stronie strzykawką, ale teraz cały pyszczek ma obrzęknięty i śluzówkę też (siekacze praktycznie przycięte na 1 mm). Nie mogę go więc karmić strzykawką. Jeśli nie uda mi się go wystarczająco zachęcać do jedzenia - pozostaną kroplówki.

Boję się jeszcze o jedną sprawę - rana jest całkowicie zeszyta i szwy bardzo dobrze trzymają (na moje oko) ale wydaje mi się że zrobiło się małe wybrzuszenie pod policzkiem obok cięcia (fotka) - nie wiem, czy czasem nie zbiera się tam ropa. Nie wiem czy nie trzeba będzie wyczyścić tego jeszcze prędzej i nie czekać na wizytę za 2 tygodnie?

Maży mi się, że odezwie się tu ktoś, kto wyleczył króliczka :jupi  z podobnego ropnia.
Wszystkim dziękuję też za dodawanie otuchy.

...A teraz wreszcze idę dać Tuśce zastrzyk p-bólowy i antybiotyk. Może po znieczuleniu trochę zje?


Tuśka - na zawsze pozostaniesz w naszych sercach

Offline madzia85

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 2523
  • Płeć: Kobieta
  • POŚREDNIK ADOPCYJNY AZYLU
    • Azyl Dla Królików w Toruniu
W oczekiwaniu na zabieg...i szansę
« Odpowiedź #22 dnia: Kwiecień 04, 2009, 21:34:03 pm »
hej jak Tusiek? zostawiłam Ci wiadomosc na gg ale nic nie odpisalas. Napisz co u niego - jak sie czuje.

Offline Beata

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 66
  • Płeć: Kobieta
  • moja nieustająca radość
W oczekiwaniu na zabieg...i szansę
« Odpowiedź #23 dnia: Kwiecień 05, 2009, 08:26:19 am »
Już piszę - co u Tuśki.

Wczoraj martwiłam się, że nie chciał pić rumianku - poszłam do weta osiedlowego by podał kroplówkę, dostał też witaminy. Uchol zaczął mnie lizać po ręce :*  (pierwszy raz od tak dawna) i wyraźnie poprawił się mu humor.
Wet powiedział, że najważniejsze teraz jest - by jadł cokolwiek do zlizywania i pił lakcid (którego nie chce). Robię mu więc papkę lakcidu z bananem albo jabłkiem. Zjadł też suszony liść mniszka moczony w siemieniu (ale z trudem). Ma bardzo obolały pyszczek - z jednej strony rana pooperacyjna, z drugiej wielki siniak.
Pokazałam mu też wybrzuszenie - nie otwierał pyszczka na siłę, ale oglądał i wąchał (niestety śmierdzi ropą) był też zdziwiony, że nie ma zostawionego otworu do odpływu i oczyszczania z ropy mam obserwować czy się nie powiększy. Powiedział, że antybiotyk jest dobry, ale trzeba troszkę poczekać az gentamycyna zadziała w kości. Wet dodał mi otuchy.

Stan tuśki to prawdziwa huśtawka, jednak czuję, że trzymanie kciuków przynosi efekty - i się nie poddajemy :bukiet  wielkie dzięki i pozdrawiam wszystkich.


Tuśka - na zawsze pozostaniesz w naszych sercach

Offline Ciapusia

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 3526
  • Płeć: Kobieta
W oczekiwaniu na zabieg...i szansę
« Odpowiedź #24 dnia: Kwiecień 05, 2009, 10:23:44 am »
Będzie dobrze :bukiet
"Wy nie cofniecie życia fal.
Nic skargi nie pomogą -
Bezsilne gniewy, próżny żal,
Świat pójdzie swoją drogą."

Offline sylwiaG

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 2440
W oczekiwaniu na zabieg...i szansę
« Odpowiedź #25 dnia: Kwiecień 05, 2009, 14:26:26 pm »
Beata,  tak się cieszę ze Tuśka coś zjadła , trzymam kciuki za powrót do zdrowia :) Pogłaszcz futerko i pocałuj w nosek :)
SylwiaG

Offline Beata

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 66
  • Płeć: Kobieta
  • moja nieustająca radość
W oczekiwaniu na zabieg...i szansę
« Odpowiedź #26 dnia: Kwiecień 06, 2009, 09:27:46 am »
Niestety wybrzuszenie się nieznacznie powiększyło :( . Śmierdzi przy tym uatniającym się gazem z kuchenki. Nie ma żadnego otworu do wycieku ropy (zarusł po wypadnięciu drenu?) i chyba przez to się zbiera to paskudztwo.

Tuśka też niestety schódł jeszcze bardziej - ze swoich marnych 848g (w dniu operacji)teraz ma 812g ...a kiedyś było 1280g. Stracił też apetyt  smutny_krolik

Wczoraj wieczorem napisałam smsa do dra Krawczyka - co robić i przed chwilą oddzwonił do mnie - umówiliśmy się na jutro g. 14, na wizytę w Toruniu. ....Więc pozostało czekać do jutra (okropnie jest czekać bezczynnie :/ ) ........sami widzicie - prawdziwa huśtawka.

[ Dodano: Wto Kwi 07, 2009 10:58 am ]
Tuśka nie chce jeść - ma 796 g.  

Wybrzuszenie jest już dość duże i gorące w dotyku. placzek

Za chwilę pakujemy się i jedziemy do Torunia.

[ Dodano: Wto Kwi 07, 2009 9:04 pm ]
Jesteśmy już w domu. Nie mogę jeszcze przyjść do siebie - nadal jestem w szoku !!

Dr Krawczyk zbadał Tuśkę, uśpił i otworzył ranę - okazało się, że kość szczękowa straciła ciągłość :buu  (zniszczyła ją ropa, czy może od początku była złamana ?? ) - nie było więc szansy by Tuśka wrucił do samodzielnego jedzenia - ZMARŁBY ŚMIERCIĄ GŁODOWĄ.  Jeednak pan doktor podjął się operacji zdrutowania szczęki ligaturą (alternatywą była jedynie eutanazja - której doktor nie wykonuje) jest więc szansa, że teraz już gożej nie może być - musi więc być lepiej, czyli kość została zdrutowana (prawdopodobnie już na stałe), wyrwane kolejne zęby, zostawiona dziurka do przepłukiwania rivanolem i najważniejsze ....dużo, dużo, bardzo dużo szczęścia i trzymania kciuków - by wątlutki organizm to wszystko wytrzymał i w końcu zaczął się regenerować i zwalczać ropę (przy pomocy antybiotyku  zmienionego na inny) i .....mam wielką nadzieję, że Tuśka wie Jak go kocham i nie przeniesie się za tęczę wyzional_ducha  bez walki.

Jestem przy tym bardzo wzruszona postawą pana dra Krawczyka - cała operacja i antybiotyki, leki p-bólowe, kroplówka z glukozą - jakie dostałam do podawania w domu zostały ofiarowane gratis. Doktor nic "nie wziął" - jest to dla mnie bardzo poruszające doświadczenie - kontakt z tej klasy człowiekiem, tak oddanym wszystkim "braciom mniejszym".  :bukiet Wielkie ukłony - Panie Doktorze.

Mam też za 2 dni przedzwonić do dra - jak się czuje Tuśka, informować o wszystkich zmianach na bierząco. TO DOPIERO JEST WET !!

Teraz... Tuśka leży na brzuszku w katce, łapki ma rozłożone na wszystkie strony i odpoczywa. Potrzebuje dużo, dużo spokoju i ciepłych myśli.

I ja też muszę odpocząć, :spie:bo jestem skonana dzisiejszym dniem.  A jutro ... od nowa zastrzyki, kroplówka, płukanie rivanolem, ważenie ....

[ Dodano: Wto Kwi 07, 2009 9:07 pm ]
Pozdrawiam wszystkich, :bukiet  którzy kibicują  Tuśce by wyzdrowiał.

[ Dodano: Sro Kwi 08, 2009 8:32 pm ]
To już ostatni mój wpis tutaj !Dzisiaj Tuśka zrezygnował z życia !!  8.04.2009r.

Rano poszłam zrobiłam mu kroplówkę z glukozy - miał całkowicie opuchnięty, siny język - który wystawał z pyszczka :buu . Widziałam, że ma pragnienie, ale nie może nic pić. ...Poszłam do apteki po rivanol by wypłukać dziórkę ropnia. Jak przyszłam, zobaczyłam, że zrobił mnustwo zlepionych śluzem bobków - wypróżnił się do końca...miałam złe przeczucie, unikał też kontaktu i starał się schować...Zrobiłam mu zastrzyk p-bólowy i zobaczyłam, że z praweego oczka zaczęła wypływać  ropa ;(  ... rana zmieniła też zapach - z ulatniejącego się gazu na zgniłe mięso - wiedziałam już że to jest koniec ...ale tak tródno jest się rozstać. Wiedziałam, że Tuśka bardzo cierpi - dzwoniłam do weterynarzy, ale zgłaszały się sekretarki....serce mi pękało widząc męczarnię i w końcu odezwał się wet :placze POSZŁAM Z TUŚKĄ NA EUTANAZJĘ  wyzional_ducha O GODZINIE 16.55 PRZEKICAŁ  - JUŻ BEZ BÓLU ZA TĘCZOWY MOST ;(  ;(  ;(


Tuśka - na zawsze pozostaniesz w naszych sercach

Offline katarynka1984

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 539
W oczekiwaniu na zabieg...i szansę
« Odpowiedź #27 dnia: Kwiecień 08, 2009, 21:08:06 pm »
Beata,  bardzo mi przykro! :buu
Zrobiłaś wszystko co mogłaś!!! Trzymaj się! :przytul
dobrze widzi się tylko sercem,najważniejsze jest niewidoczne dla oczu...

Człowiek - czy to naprawdę brzmi dumnie???
http://www.youtube.com/watch?v=bEgvc4Ei2pQ

Offline Tocha

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 5626
  • Płeć: Kobieta
  • Tam dom Twój gdzie królik Twój... I bobki jego ;)
W oczekiwaniu na zabieg...i szansę
« Odpowiedź #28 dnia: Kwiecień 08, 2009, 21:22:29 pm »
Beata, jesteśmy z Tobą. Bardzo mi przykro... :(
Tuśka kica teraz po zielonej trawce i nic już go nie boli. Zrobiłaś dla niego wszystko.
Wiem co czujesz, bo mój Pucuś też nie dożył drugich urodzin  :(

Offline kasiek

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 2981
  • Płeć: Kobieta
  • Lokalizacja: Kraków
  • Moje króliki: Pompon
  • Za TM: Ukryj i Bisia
W oczekiwaniu na zabieg...i szansę
« Odpowiedź #29 dnia: Kwiecień 08, 2009, 22:05:34 pm »
;(  :przytul trzymaj sie...

letitbleed

  • Gość
W oczekiwaniu na zabieg...i szansę
« Odpowiedź #30 dnia: Kwiecień 08, 2009, 22:25:21 pm »
ehh.... kurde :/
pamiętaj... zrobiłaś co mogłaś a nawet JESZCZE WIĘCEJ!!!
Twój Tusiek na pewno jest Ci wdzięczny za to, że tak o niego dbałaś. Na pewno nigdzie nie byłoby mu lepiej jak u Ciebie.

My z Tosiakiem jeszcze walczymy.... jestem dobrej myśli....

AdaR_87

  • Gość
W oczekiwaniu na zabieg...i szansę
« Odpowiedź #31 dnia: Kwiecień 09, 2009, 00:09:21 am »
Oj biedna, strasznie mi przykro....  :(
A tak mocno wam kibicowałam i chciałam żeby twój kicek wyzdrowiał... jak teraz przeczytałam twoją wiadomość to aż się popłakałam  :buu  Wiem co czujesz, ale nie możesz się obwiniać, zrobiłaś dla niego wszystko co było możliwe. Jestem dla ciebie pełna podziwu, ja bym chyba nie dała rady... podjęłaś dobrą decyzję. Kiedyś na pewno się jeszcze spotkacie, bardzo w to wierzę. A póki co trzymaj się jakoś.

Offline Kania

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 268
W oczekiwaniu na zabieg...i szansę
« Odpowiedź #32 dnia: Kwiecień 09, 2009, 08:27:56 am »
Pamiętaj zrobiłaśdla niego wszystko co było możliwe. Trzymaj się ciepło :bukiet  :przytul
Kochanie tak bardzo mi Ciebie brak..
''Cover my eyes
 Cover my ears
 Tell me these words are a lie
 It can't be true
 That I'm losing you
 The sun cannot fall from the sky
 Can you hear heaven cry
 Tears of an angel''

Aneczka

  • Gość
W oczekiwaniu na zabieg...i szansę
« Odpowiedź #33 dnia: Kwiecień 09, 2009, 10:09:51 am »
Bardzo, bardzo mi przykro

Offline Beata

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 66
  • Płeć: Kobieta
  • moja nieustająca radość
W oczekiwaniu na zabieg...i szansę
« Odpowiedź #34 dnia: Kwiecień 09, 2009, 10:50:24 am »
Bardzo, bardzo WSZYSTKIM DZIĘKUJĘ za słowa pocieszenia ....staram się trzymać ;( chć nie wychodzi mi - gdzie spojrzę - wszędzie w domu mam skojarzenia z Tuśką placzek
a tu święta i na witrynach też........uchole! ;(


Tuśka - na zawsze pozostaniesz w naszych sercach

Offline Katka

  • Użytkownik
  • *
  • Członek SPK
  • ****
  • Wiadomości: 506
  • Płeć: Kobieta
  • GRUPA ADOPCYJNA SPK
W oczekiwaniu na zabieg...i szansę
« Odpowiedź #35 dnia: Kwiecień 09, 2009, 11:23:38 am »
Wiem co czujesz, Matylda odeszła z powodu podobnego ropnia jak Tusiek  :(

Nie ma słów, które mogą pocieszyć, każdy ma inne lekarstwo (dla nas to był krótkoterminowy tymczas dla Bazylioszka i przyjazd Alaski, która jest NAJLEPSZYM co mogło nas spotkać po Matylce)...

Trzymaj się ciepło  :heart

Offline Beata

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 66
  • Płeć: Kobieta
  • moja nieustająca radość
W oczekiwaniu na zabieg...i szansę
« Odpowiedź #36 dnia: Kwiecień 09, 2009, 13:13:31 pm »
Katka,

Dzięki Katka - wiem co przeżyłyście z Matyldą - czytałam wcześniej całą jej historię,  ...miałam nadzieję że Tuśka będzie miał więcej szczęścia.
.........Ropień jest jednak STRASZNY. Tuśkę usypiał wet (akurat pierwszy dostępny, u którego wcześniej byłam z podejrzeniem ropnia i od razu wydał wyrok), pytał mnie czy drugi raz też bym leczyła krolika. Nie uznaję eutanazji - jeśli jest nadzieja skutecznego wyleczenia.


Tuśka - na zawsze pozostaniesz w naszych sercach

Offline Tocha

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 5626
  • Płeć: Kobieta
  • Tam dom Twój gdzie królik Twój... I bobki jego ;)
W oczekiwaniu na zabieg...i szansę
« Odpowiedź #37 dnia: Kwiecień 09, 2009, 19:58:32 pm »
Cytat: "Beata"
Tuśkę usypiał wet (akurat pierwszy dostępny, u którego wcześniej byłam z podejrzeniem ropnia i od razu wydał wyrok), pytał mnie czy drugi raz też bym leczyła krolika.

Co za... lekarz  :bejzbol  W takiej chwili to się mógł powstrzymać od komentowania bubek jeden.

Beata, zrobiłaś wszystko co mogłaś i co było najlepsze dla uszolka. Nikt nie jest w stanie przewidzieć wyników operacji. Tak jak u ludzi. Trzymaj się  :przytul

Offline emis123

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 32
W oczekiwaniu na zabieg...i szansę
« Odpowiedź #38 dnia: Kwiecień 13, 2009, 23:26:46 pm »
Az sie poplakalam jak to przeczytalam :((( Wczoraj minal miesiac jak odeszedl moj Juniorek.... U mnie sytuacja byla o tyle dziwna, ze zachorowaw w dniu wydania wyroku rozwodowego, a odszedl w dniu jego uprawomocnienia, a nigdy wczesniej nie chorowal-to jest przypadek.... Pomogl mi przetrwac pustke w domu, bo wiedzialam ze zawsze ktos na mnie czeka :(