Od jakiegoś miesiąca w poidełku mojego króliczka pojawia się notorycznie jakiś zielony osad... próbowałam się już go pozbyć różnymi sposobami, od mydła do płynu do naczyń i nic... Nie chcę też stosować drażniących detergentów, mimo, że poidełko potem dokładnie płukam, ale wiecie jak to jest - lepiej nie ryzykować. Pamiętam, że ostatnim razem kiedy się tak działo, próbowałam odparzyć poidełko wrzącą wodą i skończyło się na tym, że... poidełko się stopiło... ;/ Próbowałam wyczyścić je jakoś mechanicznie (bo ręcznie nalot całkiem dobrze schodzi), ale nie mogę dosięgnąć niczym, co by pozwoliło mi zmyć tę sadź... wyczyściłam poidełko tam, gdzie dosięgłam (czyli mn.w. do połowy...), moczyłam je długo w wodzie z mydłem, ale osad wciąż wraca, a ten ze spodniej warstwy wogóle sie nie zmywa... Daję królikowi tylko wodę mineralną, więc nie ma możliwości, żeby to był kamień lub coś takiego. poradźcie mi, co to może być i jak się tego pozbyć?