Hej! Mój królik (3 lata) w poniedziałek 6 lutego wyrwał się mojemu chłopakowi z rąk w tak niefortunny sposób, że nie udało się go złapać i skoczył na dywan. Zaczał kuleć na tylną prawą łapkę i przestał na niej stawać, chłopak poszedł z nim do weterynarza (mnie nie było w domu akurat), uszakowi zrobiono 4 zdjęcia rtg, na których nic nie wyszło, dostał zastrzyk przeciwbólowy, sprawdzili mu czucie w tej łapce i wyszło że ma ale jakby po chwili dopiero reaguje (?) i powiedzieli, że jeżeli do czwartku nie przejdzie to mamy wrócić i zrobią mu tomograf. Problem polega na tym, że mały dalej nie staje na tą łapkę, nie chce chodzić, ciągle siedzi w domku w klatce i nawet do jedzenia nie wychodzi.. muszę mu podawać miski z jedzeniem do domku, wtedy coś zje. Nawet do kuwety nie idzie.. Jak wyjęłam go rano żeby zobaczyć czy coś się polepszyło, to przeszedł kawałek na 3 łapkach ale strasznie ciężko mu to szło, a jak chciał się umyć to się przewrócił. Czy ktoś miał podobną sytuacje? Co się okazało, co to może być? Zastanawiam się czy czekać do jutra czy iść z nim jeszcze dzisiaj do weta, martwi mnie to że kompletnie nie chodzi, nawet żeby zjeść czy się napić. Co robić?