Witam,
Problem dotyczy królika 8-letniego rasy baran. Od młodości miał ropiejące oczko. Okolice oczka są przemywane codziennie czarną herbatą i stan oczka nie pogarsza się. Dostawał kiedyś krople Gentamicin, ale nie pomogły. Czytałem też, że antybiotyk ten jest niezalecany dla królików. Króliczek jest pod opieką dr Niklewicza z przychodni dr Czerwińskiego w Poznaniu. To tak w ramach wprowadzenia.
Teraz do rzeczy. Jakiś czas temu w uchu pojawiła się ropa, której wybrałem spore ilości. Powiedzmy takie zlepki wielkości 2-3 główek patyczka do czyszczenia uszu. Oczywiście natychmiast pojechałem do weta i zrobiłem badanie wymazu z ucha i przy okazji z oka.
W uchu stwierdzono:
"obfity wzrost mieszanej mikroflory bakteryjnej z udziałem ßhemolizujących gronkowców koagulazododatnich oraz ßhemolizujących pałeczek z rodzaju Aeromonas. Wzrostu drożdżaków nie stwierdzono".
W oku to samo, a ponadto:
"niehemolizujące pałeczki okrężnicy, niehemolizujące maczugowce".
Królik dostawał przez tydzień Dicortineff. Było lepiej w trakcie zakrapiania, ale ropa wróciła. Objawów bólowych królik nie wykazuje, tzn nie przechyla główki, nie zgrzyta ząbkami, co nie znaczy, że go nie boli. Ucho było obejrzane wziernikiem. Lekarz powiedział, że "nie jest źle".
Czy Waszym zdaniem powinienem nalegać na zastosowanie antybiotyków (z listy tych bezpiecznych dla królików), czy może skupić się na podniesieniu odporności królika i zakrapiać uszy polecanymi tu przez kogoś kroplami CUE? Skonsultowałbym je oczywiście z lekarzem, żeby nie miał do mnie pretensji za samowolkę.
Zastanawiam się jeszcze czy ta ropa nie jest wywołana problemem z ząbkami. Królik ma przycinane siekacze. Czy RTG czaszki byłby tutaj sensowny?