Może zacznę od tego jak to się zaczęło...
Z racji tego, że Miśka była wielkim czyścioszkiem załatwiała się w kuwetach i mogła sobie po moim pokoju swobodnie kicać również w nocy i spać ze mną z łóżku. Przez 2-3 tygodnie było w porządku, nie brudziła nigdzie, za potrzeba szła do klatki. Tam też miała wodę, sianko i granulat. Po tym czyasie, kiedy wstałam rano, zobaczyłam plame na łózku. Miśka mi się zasikała na kołdrę :? , ale jeszcze tym razem uszło jej to na sucho, bo była to mała plamka, następnej nocy zowu biegała, ale tym razem przesadziła :? Od tamtego momentu zamykana zostawała na noc w klatce. Wtedy zaczęła szarpać drzwiczki i całą noc hałasować, a nad ranem okazywało się, że z kuwety nie skorzystała, wody się nie napiła, sianka praktycznie też nie ruszyla, a granulat porozrzucała po dnie klatki. PRzez ostatnie dwie noce nie zamykałam jej na noc i było w porządku, nie nabrudziła mi na łóżko, ale dalej nie chce iść do klatki. Weszła tylko, żeby sianka spbie podjeść, ale woda i granulat nie były ruszone. Co gorsza, w kuwecie nic nie było, żadnuch bobków ani niczego. Martwię się, że ona trzyma to wszystko i czeka, aż wszyscy wstaną, żeby mogła pobiec do drugiego pokoju i tam skorzystać z kuwety :cry:
Nie wiem, co mam zrobić, aby przekonać ją, że może bez strachu do klatki wskakiwać, że jak wskoczy do niej, to ja jej nie zamknę w niej i żeby znów zaczeła się tam w kuwecie załatwiać i normalnie jeść w klatce i pić.... :cry: