Witajcie Kochani,
Mam problem z moją Tysią. W poniedziałek i wtorek przeleżała niemal całe dnie na parapecie w oknie, na słońcu. Tak jak pisałem w swoim wątku Tysia uwielbia parapet, zawsze zabraniałem jej na niego wchodzić, ale gdy widziałem ten upór maniaka to zaimprowizowałem jej na nim mini legowisko. Tysiuni tak się spodobało, że spędzała na nim po 6-7 godzin. Widząc, że jest tam bardzo ciepło próbowałem ją zganiać/nie wpuszczać/zabezpieczać itd ale na nic, z uporem maniaka wchodziła tam, gdy tylko się zagapiłem pokonując rozmaite przeszkody.
W środę pod wieczór Tysia zaczeła zachowywać się niepokojąco - mało jadła, mało piła, zrobiła się strasznie leniwa, niemal nie reagowała na żadne bodźce. Myślałem, że włączył jej się chwilowy leń, więc postanowiłem ją poobserwować. Stan się nie poprawiał, więc w piątek rano czekała nas wizyta u weta. Wetka zdiagnozowała przegrzanie i gazy w brzuszku, dała 3 zastrzyki + jeden nawadniający i kazała wpaść w sobotę. Stan małej w sobotę pogorszył się. Niemal w ogóle nie jadła i tylko leżała, kładłem jej suszki przed pyszczkiem a ona potrafiła tak leżeć nawet kwadrans zanim je spałaszowała, co w normalnym stanie byłoby nie do pomyślenia. W sobotę kolejna wizyta, powtórka zastrzyków + dostałem na niedizelę tabletkę antybiotyk. Międzyczasie porzestawiłem klatkę w chłodniejsze miejsce, schładzam uszy. Po południu w sobotę Tysia odżyła, zaczeła jeść, powoli pić, kicać. Dzisiaj rano poprawa się utrzymała więc wróciła do swojego pokoiku i tu obserwuje, że co prawda je, ale znów włączył jej się tryb lenistwa. Przez tą całą sytuację wywołaną głównie moją głupotą jestem totalnie załamany. Ktoś coś poradzi? Poobserwuję ją i jutro prawdopodobnie idę do weta polecanego przez SPK, co prawda 100 km od mojego miejsca zamieszkania, ale trudno. Mam też pytanie w jakiej temperaturze może przebywać króliczek? W pokoiku mojej Tysi w te ciepłe dni utrzymuje się temperatura około 25 stopni. Czy to za dużo? Czy może powodować gorsze samopoczucie?