Ja teraz byłam z Pyśkiem u weta w związku z tym burczeniem, za leki dałam stówkę, dokładnie jak Izaf piszesz, wcześniej kastracja Pyśka, dojazd do Krk, z mężem też jeździmy i szukamy jakiegoś dobrego laryngologa, to też się wiąże z wizytami prywatnymi. Się cieszę chociaż, że mam w piwnicy paczkę żwirku jeszcze, ale w domu mi się kończy, muszę więc kupić na zapas, dzisiaj mi przyszła paczka od Niezłego Ziółka, 2 tyg temu sianko od Pana Roberta, u Misi mam już zamówienie złożone, dobrze że to nie w tym miesiącu chociaż będzie, ale CC też by się przydało. A opłaty i życie też do tanich nie należą. A u mnie tylko mąż pracuje póki co. Ja dorabiam sobie gdzie mogę, ale przykladowo za miesiąc pracy jako merchandiser dostałam 176zl, a za drugi miesiąc 210;/ W sklepie, który obraca w ciagu dnia 20tys zł. Także moje dochody przez 2 miesiace poszly na kastracje, sianko i suszki. Tylko tak jak mówisz, ci którzy mogliby pomoc gdyby tylko chcieli, potrafia przetrwonic kase na bzdury, zamiast pomoc w slusznej sprawie;/ Ja kupię jeszcze ze 2 losy, ale najpierw muszę odreagować jedną sprawę. Także nie będę myślała nad numerkami chwilowo.