Dzisiaj na dyżurze zrobiłam z Uszatej megabiegalnię
Oczywiście puściłam Podlotki, po chwili wahania otwarłam Poziomkę, a po kolejnej, nieco dłuższej, wypuściłam do ekipy też Zuzię. co to się działo... to jest nie do opisania! pierwszy raz nie byłam w stanie sprzątać, tylko patrzyłam, patrzyłam, patrzyłam...
Podlotki na początku trochę pogoniły biedną Poziomeczkę, ale potem okazało się, że wszystkie cztery stoją po tej samej stronie barykady, bo buszuje straszny Zuź!
Zuzanna okazała się ciotką zgredziastą i nieprzyjemną, aż wystraszyłam się, czy im krzywdy nie zrobi, ale szybko stweirdziłam, że małolaty są od niej jakieś 15 milionów razy sprawniejsze
i uciekają jak frygi, a potem kompletnie się nie przejmując - wracają
A dzięki temu Zuzia ma tak baaardzo jej potrzebny ruch. myślę, że sporo dziś spaliła
Rozkręciła się do tego stopnia, że - UWAGA UWAGA
- zaczęła wskakiwać na klatki!
prosto z podłogi, bez żadnych podpórek! Trzeba więc barykadować kocykami klatki (szczególnie Podlotków i Zuzi), a przy ściąganiu Zuzi na ziemię, robić to z godnością i szacunkiem do przestrzeni osobistej Zuzanny oraz rąk własnych
Dowiedziałam się dziś jednym szybkim kłapnięciem, że tak się pchać z łapami to mogę do Podlotków, ale nie do statecznej Zuzanny
Myślę, że ta piątka to jest bardzo dobry zestaw biegalny - na pewno się poruszają
i tylko aparaty ustawić w tryb sportowy...