Wiesz co, to jest niesamowite! Ty chyba masz taką "odgórnie" narzuconą misję życiową - ja jeszcze nigdy nie znalazłam królika! A Ty już sporo
Ja też mam takową i na wsi w sumie mieszkam i nic...jak już to kot
To dar
[/quote]
Ale ja tylko wymieniam "znaleziska",a te z dostawą pod bramę się nie liczą
,a był w sumie przez 2,5 roku: na pojemniku na śmieci karton z siedmioma burymi kociakami,oczywiście miały już otwarte oczy i szczenna suczka przywiązana do bramy
A w miniAzylu..
Dziękuję Milli za paczkę z granulatem i miskami
,uszaki już korzystają
W nocy Basia i Kasiula strasznie się tłukły,rano moim oczom ukazał się widok:
Dziewczyny odczuły potrzebę zostania mamusiami i zbudowały w kuwecie gniazdo z sierści i siana
,mam nadzieję,że ojcem nie miał być Melchior,choć on jeden w miniAzylu byłby w stanie
.Po powrocie z pracy uszate dalej poprawiają gniazdo,oczywiście doń nie siusiając
.Penelopka kradnąc Alibabie granulat CN złamała sobie siekacz,dla odmiany górny
,a wczoraj po porannej dostawie świeżych gałązek brzozy z listkami i kwiatostanem przewrócił się Melchior krztusząc się,kichając i charcząc
,po podaniu sterydu i zabraniu felernych gałęzi mogłam o czasie wyjechać do pracy.Reszta zwierzyńca gałęzie zjadła ze smakiem i sensacji nie było.
Nie ma to jak mieć,nawet uszatą,wielodzietną rodzinę
.